Co prawda w niektórych kontraktach pojawiały się zapisy o prowizji należnej agencji internetowej za usługi niewliczone w cenę podstawową, na przykład za dostęp do bezprzewodowego internetu, ale w praktyce nie były stosowane. Hotele często wyłączają z podstawowych opłat korzystanie z oferty dodatkowej, by w ten sposób obniżyć wysokość prowizji dla pośredników.
Czasem klienci płacą za nocleg mniej niż za pozostałe usługi – tak jest choćby w niektórych obiektach w Las Vegas (na przykład w hotelu Bellagio jest to 18 procent ceny). Jeśli gość chce skorzystać z basenu, siłowni czy dostępu do prasy, musi na to przeznaczyć dodatkową kwotę.
Czytaj też: „Booking.com wie czego trzeba turystom w 2019 roku”.
Rzeczniczka Bookingu.com Leslie Cafferty wyjaśnia, że portal stara się, aby informacje o cenie za nocleg były transparentne, bo goście muszą wiedzieć, ile ostatecznie będzie kosztował ich pobyt. Potwierdza, że firma zmienia sposób rozliczania się z hotelami. W niedalekiej przyszłości zamierza pobierać prowizję od obowiązkowych dopłat, które turyści uiszczają już na miejscu.
Nowe regulacje będą wprowadzane stopniowo w poszczególnych regionach całego świata, na początek w Stanach Zjednoczonych, gdzie mają zacząć obowiązywać już w czerwcu tego roku. Ponieważ internauci korzystający z Bookingu.com zazwyczaj regulują należność za pobyt w obiekcie, unikając przedpłat do portalu, prowizję będzie łatwo policzyć. Klienci nie zawsze są świadomi, że cena wyświetlana przez agencje internetowe nie jest pełna.