Jürgen Schmude prowadzi badania nad turystyką i wykłada geografię na Uniwersytecie Monachijskim, od wielu lat analizuje też zachowania ludzi związane z podróżowaniem. Ekspert twierdzi, że pandemia nie zagraża turystyce w perspektywie długofalowej. – Podróżowanie stało się w ostatnich latach jedną z podstawowych potrzeb ludzkich. Obecna sytuacja tego nie zmieni – twierdzi Schmude, cytowany przez niemiecki portal branży turystycznej Reisereporter.
Nie oznacza to wcale, że wkrótce wszystko wróci do normy. – Przypuszczam, że sposób podróżowania Niemców nieco się zmieni – mówi Schmude. Ma na myśli odejście od wyjazdów do dalekich krajów i wzrost zainteresowania kierunkami bliskiego i średniego dystansu. Turyści wybiorą Europę albo nawet własny kraj zamiast Azji, Afryki czy Stanów Zjednoczonych. Teorię tę uzasadnia tym, że po kryzysie ludzie czują się bezpieczniej, kiedy przebywają bliżej domu. Nie bez znaczenia dla ich decyzji będzie też wspomnienie organizowanie powrotów dziesiątek tysięcy rodaków do kraju, szczególnie jeśli sami utknęli w różnych miejscach na świecie.
CZYTAJ TEŻ: Niemcy wydali na podróże więcej niż przed rokiem
Badacz prognozuje również, że część firm turystycznych zbankrutuje. Uziemienie setek samolotów i niepewność biznesowa – to wszystko nie przeminie zbyt szybko nawet po zwalczeniu pandemii. Zdaniem Schmudego oferta dostępna po kryzysie będzie o wiele uboższa niż ta sprzed jego wybuchu.
Wykładowca twierdzi jednak, że możliwy jest też bardziej optymistyczny scenariusz – osoby, które musiały zrezygnować z urlopu, będą chciały go nadrobić jesienią, zimą lub w innym, pierwszym możliwym okresie. To oznaczałoby duży popyt i nacisk na touroperatorów. Nie wiadomo, jak sobie z nim poradzą. Schmude przewiduje również, że struktura branży turystycznej zmieni się, ale jak konkretnie będzie wyglądać, na razie trudno określić.