Maas spotkał się przez internet ze swoimi odpowiednikami z dziesięciu najważniejszych dla Niemców z turystycznego punktu widzenia krajów. W spotkaniu uczestniczyli ministrowie spraw zagranicznych Hiszpanii, Włoch, Austrii, Grecji, Chorwacji, Portugalii, Malty, Słowenii, Cypru i Bułgarii. Rozmowy dotyczyły przywrócenia ruchu międzynarodowego. O ich rezultatach Maas poinformował na konferencji prasowej.
Politycy zgodzili się, że ruch wyjazdowy ma być przywracany stopniowo i w skoordynowany sposób. Przy podejmowaniu decyzji na pierwszym miejscu trzeba jednak stawiać zdrowie, a nie interesy przedsiębiorców, choć minister przyznaje, że gospodarki niektórych państw członkowskich w dużej mierze zależą od turystyki. – Jeden z kolegów ujął to bardzo dobrze, mówiąc, że jego kraj chce zapewnić bezpieczeństwo odwiedzającym, ale też chronić swoich obywateli. To dobra wytyczna, według której należy działać – mówi Haas. – Za dwa tygodnie porozmawiamy ponownie w tym samym gronie, wówczas będziemy mogli skonkretyzować plany – dodaje.
CZYTAJ TEŻ: Nieoficjalnie: Niemcy łagodzą kontrole graniczne
Maas tłumaczy, że „skoordynowane działanie” nie oznacza, że powstanie jedno rozwiązane dla wszystkich krajów – to, jego zdaniem, jest wręcz niemożliwe. Decyzje muszą być podejmowane na podstawie danych o liczbie infekcji i innych wskaźników, które są różne dla poszczególnych krajów i regionów. Za przykład podaje Hiszpanię, w której w zależności od prowincji obowiązują inne regulacje, także w zakresie przyjmowania i obsługiwania turystów.
– Nie powinniśmy poddawać się iluzji, że biznes turystyczny szybko wróci do normalności. Staramy się, aby pod pewnymi warunkami letni urlop był możliwy – mówi minister. I podkreśla, że w tym roku wszędzie będą obowiązywały obostrzenia, zarówno na plażach, jak i w centrach miast, a turyści muszą się nastawić, że tegoroczne wakacje zagraniczne będą zupełnie inne niż te, które znali do tej pory.