Fundusz ma powstać przy Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym, w którego strukturze działa Turystyczny Fundusz Gwarancyjny. Z przedstawionego dzisiaj na spotkaniu z wicepremier Emilewicz mechanizmu wynika, że klienci touroperatorów będą sami zakładać sobie konta w systemie informatycznym TFG. TFG po zweryfikowaniu należności, będzie przelewać im pieniądze. Fundusz ma rozpocząć działalność w momencie, gdy przestanie działać zasada przesunięcia terminu rozwiązania umowy o 180 dni, wprowadzona pierwszą tarczą antykryzysową.
CZYTAJ WIĘCEJ: Emilewicz: 22 lipca ustawa z rozwiązaniami dla branży turystycznej
Oddawane zaliczki będą doliczane do rachunku touroperatorom. Oni z kolei zaczną zwracać pieniądze TFG po rocznej karencji. Na oddanie pożyczki, która ma być nieoprocentowana, będą mieli sześć lat. Ze zwracanych w ten sposób pieniędzy miałby powstać turystyczny fundusz pomocowy, który branża mogłaby wykorzystywać w przyszłości w nadzwyczajnych sytuacjach, jak obecny kryzys.
– Rozwiązanie problemu zwrotów ma dla rynku turystyki wyjazdowej kolosalne znaczenie – mówi wiceprezes Itaki Piotr Henicz, uczestnik narady. – Oznacza uspokojenie klientów i podtrzymanie wiarygodności biur podróży. Da nam oddech potrzebny, żeby przestać gasić pożar, a zająć się myśleniem o przyszłości. Roczna karencja w spłacie tego zobowiązania rokuje, że organizatorzy będą mogli zebrać ponownie siły po sezonie napiętnowanym kryzysem – dodaje.
To dobra wiadomość. Zła jest taka, że nadal nie jest ukończony projekt ustawy, mającej ochronić przedsiębiorców i pracowników branży turystycznej. Chodzi o zwolnienie z ZUS na kolejne miesiące (od czerwca do września) dla firm, których przychody spadły rok do roku o co najmniej 80 procent i/lub prawa do postojowego. Nie wiadomo na przykład, czy zostaną nimi objęte dwa sektory – hotelarze i organizatorzy turystyki. Na razie wicepremier wymienia: pilotów, przewodników (ale tylko pracujących sezonowo, nie cały rok), branżę transportową, agentów turystycznych i organizatorów targów i wydarzeń.