Minister turystyki Egiptu: Dzięki testom nie trzeba zamykać granic

Test na koronawirusa kosztuje w Egipcie tylko 30 dolarów, a jeśli jego wynik będzie pozytywny, Egipt poniesie koszty kwarantanny i leczenia – mówił dziś w Warszawie minister turystyki i starożytnego dziedzictwa Egiptu Khaled El-Enany.

Publikacja: 01.09.2020 22:27

Minister turystyki Egiptu: Dzięki testom nie trzeba zamykać granic

Foto: Fot. Nelly Kamińska

Na zaproszenie Polskiej Izby Turystyki w Warszawie gościł dziś minister turystyki i starożytnego dziedzictwa Egiptu Khaled El-Enany. Na spotkanie z nim przyjechali przedstawiciele największych biur podróży: dyrektor ds. produktu w Itace Piotr Wrześniewski, menedżer kontraktujący Rainbowa Maciej Zagłoba-Zygler, prezes Corala Travel Kaan Ergun, prezes Eximu Tours Sławomir Szulc, prezes Sun&Funa Samir Hamouda i dyrektor handlowy ETI Polska Grzegorz Karolewski, a poprowadził je prezes Polskiej Izby Turystyki i Organizacji Związków Biur Podróży Unii Europejskiej (ECTAA) Paweł Niewiadomski.

Tematem, który zdominował rozmowy, były testy na koronawirusa, które turyści muszą okazać po przylocie. Przypomnijmy, że w połowie sierpnia, czyli półtora miesiąca po otwarciu granic, egipski rząd zaostrzył przepisy wjazdowe i zdecydował, że zagraniczni podróżni mogą przekraczać granice Egiptu tylko z negatywnym testem na koronawirusa. Początkowo z wymogu tego zwolnieni byli turyści przylatujący do kurortów Szarm el-Szejk, Taba, Hurghada, Marsa Alam i Marsa Matruh. Rząd zmienił jednak zdanie w tej sprawie i w ubiegłym tygodniu ogłosił, że od 1 września negatywny test będą musieli okazać wszyscy bez wyjątku.

Rozporządzenie nakazujące turystom wykonanie testu przed przyjazdem do Egiptu zniweczyło plany touroperatorów i praktycznie sparaliżowało dobrze zapowiadający się kierunek, bo turyści zaczęli masowo odwoływać wyjazdy. Planowania wylotów do Egiptu nie ułatwiają organizatorom rozporządzenia polskiego rządu w sprawie zakazu lotów – do ostatniej chwili nie wiadomo, które kraje znajdą się na „czerwonej” liście, a które zostaną z niej usunięte.

Na decyzję egipskiego rządu zareagowała Organizacja Związków Biur Podróży Unii Europejskiej (ECTAA), której członkiem jest Polska Izba Turystyki. Minister Khaled El-Enany nie ukrywa, że list ECTAA miał wpływ na decyzję władz Egiptu o złagodzeniu przepisu i zezwolenie turystom na wykonanie testu dopiero po przylocie.

CZYTAJ WIĘCEJ: ECTAA: Egipcie, wycofaj się z obowiązkowych testów

Jak zareagowali na to klienci biur podróży? – Po zniesieniu 12 sierpnia przez polski rząd zakazu lotów Egipt zaczął się sprzedawać. Nie był to może boom, ale sprzedaż systematycznie rosła i wyglądała obiecująco aż do momentu, kiedy zostały ogłoszone, a następnie oficjalnie wprowadzone testy PCR – mówi Grzegorz Karolewski.

– Klienci przestraszyli się dodatkowych kosztów i komplikacji, bo nie wiedzieli, jak w praktyce wyglądać będzie badanie, choćby w jakich warunkach będzie przeprowadzane i czy na lotnisku nie będzie kolejek. To wszystko spowodowało, że sprzedaż całkowicie stanęła. A po ogłoszeniu testów dla wszystkich przylatujących, wykonanych jeszcze w kraju i nie wcześniej niż 72 godziny przed przylotem, odsetek rezygnacji sięgnął 90 procent. Sami zresztą ogłosiliśmy, że jeśli wymóg testów PCR utrzyma się w tej formie, nie będziemy reaktywować lotów. Możliwość przebadania się po przylocie tylko nieznacznie poprawiła sytuację, bo odsetek rezygnacji spadł z 90 do 70 procent – wskazuje szef ETI Polska.

El-Enany tłumaczy zaostrzone warunki wjazdu do Egiptu rosnącą liczbą zakażeń w innych krajach, w tym także tych najważniejszych dla egipskiej turystyki przyjazdowej. – Musimy chronić naszych obywateli – podkreśla. – Wiemy już jednak, że konieczność przebadania się przed wylotem odstrasza turystów, dlatego dajemy im możliwość wykonania testu po przylocie. Taki test kosztuje 30 dolarów, a więc o wiele mniej niż w Europie – dodaje.

Ułatwienie to dotyczy turystów przylatujących do Szarm el-Szejk, Taby, Hurghady i Marsa Alam. Według ministra testy są dobrym rozwiązaniem, bo dzięki nim nie trzeba będzie całkowicie zamykać granic przed państwami, w których rośnie liczba zakażeń.

""

Minister turystyki i starożytnego dziedzictwa Egiptu Khaled El-Enany (pośrodku) spotkał się dziś w Warszawie z polskimi touroperatorami. Fot. Nelly Kamińska

turystyka.rp.pl

– Dziś jest pierwszy dzień obowiązywania nowego przepisu. Część turystów przyleciała już z testami, na pozostałych czekały namioty, w którym pobrano od nich wymazy. Samoloty przylatują o różnych godzinach i przed namiotami nie tworzą się kolejki – zapewniał El-Enany.

Po badaniu, mówił minister, turyści mogą udać się do swojego hotelu i nie muszą przebywać w izolacji aż do uzyskania wyniku. Jeśli okaże się, że są zarażeni, mogą albo zostać dwa tygodnie w kwarantannie bądź do wyleczenia na koszt egipskiego rządu (który zapłaci także za leczenie szpitalne, jeśli okaże się ono konieczne), albo skrócić pobyt i wrócić pierwszym rejsem do kraju.

W praktyce jedynym możliwym rozwiązaniem wydaje się przedłużony pobyt w hotelowej kwarantannie – można przypuszczać, że żaden touroperator czy linia lotnicza nie wpuszczą zarażonej osoby na pokład samolotu.

Khaled El-Enany przypomniał, że Egipt zamknął granice powietrzne 19 marca, a reaktywował turystykę przyjazdową 1 lipca, otwierając na początek trzy gubernatorstwa – Synaj Południowy, Prowincja Morza Czerwonego i Matruh. – Wybraliśmy je, bo gęstość zaludnienia jest tam niewielka i prawie nie ma zakażeń, a turyści mogą spędzać czas w ośrodkach wypoczynkowych na otwartej przestrzeni – wyjaśnił minister. – Od 1 lipca do kurortów przyleciało w sumie 170 tysięcy turystów, przede wszystkim z Ukrainy, Białorusi, Szwajcarii, Serbii, Węgier i Rumunii. Odnotowaliśmy wśród nich tylko jeden przypadek zakażenia koronawirusem – podkreślił.

ZOBACZ TAKŻE: Do Egiptu przyjeżdża tysiąc turystów dziennie

W ubiegłym roku Egipt odwiedziło 13,6 miliona gości, a kraj zarobił na turystyce 13,3 miliarda dolarów. Polacy w liczbie 414 tysięcy uplasowali się na piątym miejscu pod względem liczebności. W styczniu i lutym do Egiptu zdążyło przyjechać 77,1 tysiąca Polaków, po ponownym otwarciu granic dotarło ich tam zaledwie kilkuset. Obecnie w Egipcie działa prawie 700 z 1300 hoteli, bo tyle dostało certyfikat bezpieczeństwa higienicznego konieczny do wznowienia działalności.

– Pierwszym lotem we czwartek, 3 września, wysyłamy do Hurghady tylko kilkunastu klientów, było ich więcej, ale po wprowadzeniu testów anulowali rezerwacje. Nie lepiej wygląda kolejny lot zaplanowany na 10 września – mówi Grzegorz Karolewski. Nie uważa jednak sezonu za stracony. – Liczymy, że w październiku i listopadzie uda nam się zbudować wolumeny do Egiptu, choć zależy to też od sytuacji w Polsce, która również jest niepewna. I wciąż mamy nadzieję, że strona egipska zliberalizuje wymóg testów lub wprowadzi wyjątki dla wybranych nacji – konkluduje.

Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku
Tendencje
La Palma znowu przyjmuje samoloty