Wycieczki znów tanieją

Normalnieje rynek turystyczny po zamieszaniu z Egiptem. W ostatnim tygodniu sierpnia średnie stawki za wycieczki last minute spadły o ponad 100 złotych

Publikacja: 05.09.2013 12:25

Wycieczki znów tanieją

Foto: AFP

Wywindowane niepokojami w Egipcie ceny zagranicznych wycieczek czarterowych zaczynają powoli spadać. Według branżowej firmy analitycznej Travel Data, ostatni tydzień sierpnia przyniósł zniżki średnich cen wyjazdów last minute o 103 zł.

A jeszcze tydzień wcześniej stawki rosły o 90 zł na fali gorączkowego poszukiwania alternatywnych wobec Egiptu kierunków. Zwyżka była w pełni uzasadniona, bo większość biur podróży wstrzymała wyjazdy do ogarniętego zamieszkami kraju, ograniczając podaż.

W rezultacie na najczęściej wybieranych kierunkach trzeba było zapłacić nawet o 300–400 zł więcej niż za podobny wyjazd, ale w późniejszym okresie.

Teraz sytuacja się zmieniła. Różnice między średnimi cenami wycieczek z terminami wyjazdu za kilka dni, wobec takich samych zaplanowanych o tydzień lub dwa później, zdecydowanie zmalały. Wyjazdy super last minute droższe są jeszcze w przypadku Grecji, która ostatnio cieszy się wyjątkowo dużą popularnością. Najtaniej jest w Bułgarii oraz w Tunezji.

Ale biura pilnują, by na obniżkach nie stracić. – Mamy do czynienia z powtarzającymi się oscylacjami cen. Jeśli w danym tygodniu któreś z biur znacząco zmieniło ceny, to w następnym często dokonuje korekty w odwrotnym kierunku – twierdzi Jacek Dąbrowski z Travel Data.

W porównaniu z ubiegłym rokiem średnie ceny wyjazdów last minute są ok. 50 zł wyższe od ubiegłorocznych. Co ciekawe, ostatnio podrożał Egipt w tych biurach podróży, które wciąż oferują wycieczki do tego kraju. Na Synaju średnie stawki wzrosły o 20 zł. Z kolei najbardziej staniały Wyspy Kanaryjskie – o 270 zł.

Według współzałożyciela Travel Data Andrzeja Betleja, droższe w tym roku wycieczki powinny poprawić kondycję finansową branży.

– Wpłyną na to dużo wyższe letnie ceny ofert last minute wynikające z niemal idealnego zrównoważenia rynku pod względem popytu i podaży w okresie tegorocznych wakacji – twierdzi Betlej.

Z egipskich niepokojów korzystają także kraje strefy euro najbardziej pogrążone w kryzysie. Portugalia, Grecja, Hiszpania i Włochy liczą na to, że w tym roku zanotują rekord przyjazdów turystycznych.

Władze turystyczne Wysp Kanaryjskich szacują z kolei, że w tym roku przyjedzie tam dodatkowe 250 tys. turystów, którzy zwykle zimą jeździli do Egiptu.

Według danych hiszpańskiego Ministerstwa Turystyki, w pierwszych 7 miesiącach 2013 r. do tego kraju przyjechało 34 mln turystów (o 4 proc. więcej), którzy wydali 32 mld euro, o 6 proc. więcej niż rok temu. Jedna czwarta z nich to Brytyjczycy, ale najszybciej rośnie liczba Rosjan (o 30 proc., do 840 tys.) i z krajów nordyckich (2,9 mln). Polaków nie ma wśród sześciu największych grup narodowych. Zdaniem analityków do Hiszpanii przyjedzie w tym roku ponad 60 mln turystów, najwięcej w historii.

– To niebywałe. Hiszpanie zdołali zachęcić do przyjazdów więcej turystów, mimo że podwyższyli ceny – mówi Juergen Ringbeck z firmy konsultingowej Booz & Company.

W tym kraju cena pokoju hotelowego na wakacje wzrosła od roku 2007 o 20 proc. i dzisiaj wynosi średnio 70 euro. To też o 3 dol. więcej, niż przed kryzysem w roku 2008. – Hiszpanie doskonale wiedzą, że kraje Afryki Północnej przestały już być konkurencją – wskazuje Ringbeck.

Inną strategię wybrali Grecy, którzy wyraźnie obniżyli ceny usług turystycznych. Dziś są one niższe od tych sprzed roku. Dla Greków odzyskanie turystów zniechęconych strajkami i demonstracjami oraz opowiadaniami o kryzysie to być albo nie być. Ten sektor ma 18-proc. udział w PKB, a wpływy za I połowę roku wyniosły 4,4 mld euro. W tym roku Grecja liczy na 17 mln turystów w porównaniu z 15,5 mln rok temu.

Z kolei Portugalia zanotowała w pierwszej połowie 2013 r. wzrost o 8,2 proc., głównie dzięki zwiększeniu liczby grup z Rosji.

Linie lotnicze już liczą straty

Przewoźnicy wyliczają, ile będzie kosztowała je kolejna wojna – tym razem w Syrii.

Wiadomo, że w przypadku amerykańsko-francuskiej interwencji zbrojnej przestrzeń powietrzna nad tym krajem zostanie zamknięta. Najbardziej ucierpią wówczas dubajskie linie Emirates, które mają już jednak przygotowane trasy awaryjne. Pozostałe dwie linie z regionu Zatoki Arabskiej – Qatar Airways i Etihad – a także British Airways zapewniają, że zrobią wszystko, by nie zmieniać rozkładu rejsów, ale przyznają, że może się to okazać niemożliwe.

To jest także problem przewoźników latających z Europy do Azji, bo ich trasy najczęściej przebiegają nad terytorium Syrii. Wszystkie linie ostrzegają, że czas lotu z tego powodu może się wydłużyć, a wiele rejsów, zwłaszcza linii czarterowych, także tych odlatujących z południa Turcji, może być opóźnionych.

Jednocześnie przy wyższych cenach ropy – wczoraj gatunek Brent kosztował 115 dol. za baryłkę – i dłuższych przelotach wzrosną również koszty przewoźników. Przy tym analitycy francuskiego Societe Generale zakładają, że atak na Syrię może spowodować skok cen ropy nawet do 150 dol. za baryłkę.

Z tego powodu tanieją akcje przewoźników. W przypadku International Airlines Group (IAG) notowania w ubiegłym tygodniu spadły o 10,1 proc. Podobnie było z akcjami Turkish Airlines i Lufthansy. Przy tym, nawet jeżeli do ataku nie dojdzie, to ceny ropy i tak pozostaną wysokie.

Dla linii lotniczych to fatalna wiadomość, bo koszty paliwa w całkowitych ich kosztach sięgają już ponad 45 proc. Jedynymi więc, którzy już zarobili na narastającym konflikcie, są koncerny naftowe.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"