Alexandros Angelopoulos, dyrektor zarządzający siecią Aldemar Resorts i jednocześnie członek zarządu Greckiego Stowarzyszenia Hotelarzy, ostro krytykuje grecki rząd za projekt wprowadzenia od przyszłego roku podatku turystycznego - informuje portal Travel Weekly.

Angelopoulos mówi, że pomysł nowej opłaty jest zły, bo nie odnosi się w żaden sposób do budżetów, jakie klienci przeznaczają na swoje wakacje, a pieniądze nie będą inwestowane w dziedzinę, z której będą pobrane. Hotelarz nie wierzy też, że podatek ten będzie obowiązywał jedynie w 2018 i 2019 roku, jak obiecują politycy.

– Osoba, która to zaproponowała, najwyraźniej została wprowadzona w błąd – uważa Angelopoulos. Jego zdaniem problematyczne jest przede wszystkim, że opłata ma stałą wysokość 4 euro za noc, bez względu na to, ile płacą za pobyt goście. – Byłbym mniej sceptyczny, gdyby podatek był liczony jako procent od ceny pokoju i sądzę, że klienci łatwiej by go zaakceptowali, gdyby wiedzieli, że pieniądze te będą inwestowane, dzięki czemu za rok infrastruktura w miejscach, które odwiedzają, będzie lepsza – argumentuje szef Aldemar Resorts. – W momencie kiedy się zrozumie, że średnia cena za pokój w sierpniu w hotelu 5-gwiazdkowym wynosi zaledwie 88 euro, zaczyna się dostrzegać, jak głupi jest ten pomysł – dodaje.

Angelopoulos komentuje też narastającą wśród turystów modę na wykupowanie pobytów w hotelach wyższej kategorii.

– Minister turystyki mówi o rekordowym roku, ale jest za wcześnie, by to stwierdzić. Obserwowaliśmy większy popyt na pobyty, ale wyzwaniem jest przełożenie tego na wzrost przychodów – mówi Angelopoulos. I przypomina, że wiele rezerwacji było robionych z dużych wyprzedzeniem, co znalazło odbicie w stawkach. Branża musi się więc mocno starać, by uzyskać średnią cenę za pokój w wysokości znanej z 2016 roku. – Obecne szacunki wskazują na 2-3-procentowy wzrost przychodów, przy 8-procentowym wzroście liczby noclegów – wylicza hotelarz.