Brakuje lotów do Wenezueli, biura podróży padają

Spór linii lotniczych z Wenezuelą o kilka miliardów dolarów uczynił z tego kraju strefę ograniczonego transportu lotniczego. Pojawiły się więc nietypowe formy podróżowania

Publikacja: 17.09.2014 18:33

Brakuje lotów do Wenezueli, biura podróży padają

Foto: Bloomberg

Duże linie lotnicze zlikwidowały wiele połączeń z Wenezuelą. Prowadzą bowiem z socjalistycznym rządem w Caracas spór o 3,6 mld dolarów zarobionych na sprzedaży biletów.

Malejąca podaż miejsc w samolotach wywołała gwałtowny wzrost cen biletów, zmusiła też turystów do podróżowania w inny sposób. - Nigdy nie leciałam awionetką, ale zostałam do tego zmuszona, bo nie mogłam kupić normalnego biletu na samolot — mówi Wenezuelka Orinda Pamfil (23 lata) na małym lotnisku Charallave na jednym ze wzgórz pod Caracas. Pamfil nie mogła kupić biletu do Stanów Zjednoczonych, ale miała szczęście, bo w awionetce do Houston należącej do przyjaciela jej kolegi znalazło się wolne miejsce.

Wynajęcie prywatnego samolotu na 7 miejsc, np. learjeta 55, kosztuje do 2500 dolarów za godzinę — mówi pilot Carlos da Silva. Dotąd woził bardzo bogatych klientów, ale teraz dostaje coraz częściej zapytania od grup Wenezuelczyków z klasy średniej, którzy chcą podzielić się kosztami lotu.

- Pojawił się popyt, bo ludzie są zdesperowani — ocenia inny pilot, Nicolas Veloz, który szacuje jego wzrost na 20 procent w ostatnich miesiącach. — Ludzie mają różne sprawy za granicą związane z biznesem, nauką, zdrowiem. Niektórzy muszą po prostu pilnie polecieć.

Ludzi, których nie stać na wynajęcie prywatnej awionetki czy zdobycie miejsca w samolocie zwykłych linii lotniczych, wybierają bardziej mozolne podróże lądem lub morzem. Yane Gonzalez (39 lat) pojawiła się pewnego ranka na maleńkim dworcu autobusowym Rutes de America w Caracas, aby udać się w 4-dniową podróż przez Andy i Kolumbię do stolicy Peru, Limy, odległej o kilka tysięcy kilometrów. — Oczywiście wolałabym polecieć — stwierdziła kobieta — ale w linii lotniczej nie było miejsc.

Rząd trzyma waluty

Problem z transportem lotniczym jest najnowszym objawem napięć w gospodarce Wenezueli, a powstał, gdy rząd zażądał, by bilety sprzedawano w kraju w miejscowej walucie, boliwarach. 24 linie lotnicze sprzedały bilety za równowartość 3,6 mld dolarów, ale nie mogą zamienić boliwarów na dolary lub inne waluty, bo władze zwlekają z wydawaniem zezwoleń w ramach prowadzonej przez rząd od dziesięcioleci surowej polityki dewizowej.

- Niestety, ten kraj odłączył się od światowej gospodarki a grozi mu jeszcze większa izolacja. Jest nie do utrzymania dla linii lotniczych latanie do kraju, który im nie zwraca pieniędzy — wyjaśnia rzecznik IATA Jason Sinclair.

Trwają negocjacje, około jednej trzeciej przewoźników osiągnęła wstępne porozumienie, ale warunki są niekompletne i brak im jakichkolwiek gwarancji — dodaje Sinclair.

Zagraniczne linie lotnicze zmniejszyły w 2013 r. o 49 procent liczbę miejsc w lotach z i do Wenezueli. Air Canada i Alitalia zawiesiły w tym roku wszystkie loty, powołując się na bezpieczeństwo i trudności w odzyskaniu przychodów. Włoska linia wznowiła na początku września loty w ograniczonym zakresie.

Większość pozostałych, zwłaszcza amerykańskie American Airlines, Delta i United Airlines ograniczyły loty do kilku w tygodniu, podobnie Lufthansa i Iberia.

„Wojna" kapitalistów

Caracas był najpopularniejszym w Ameryce Łacińskiej miastem, do którego latał od 25 lat American Airlines, ale w czerwcu przewoźnik zmniejszył liczbę lotów tygodniowo o 80 procent. Linia twierdzi, że Wenezuela jest jej dłużna 791 mln dolarów. Nadal obsługuje 10 lotów tygodniowo z Miami, choć sprzedaje bilety tylko za waluty wymienialne. Bilet z Miami do Caracas i z powrotem, 6 godzin lotu, na październik kosztuje 2 tysiące dolarów. Porównywalny z Miami do Bogaty — 750 dolarów.

Wenezuelscy ministrowie rozmawiają z liniami, ale prezydent Nicolas Mduro uznał cały problem za część „wojny gospodarczej" przeciwko niemu, wypowiedzianej przez kapitalistycznych wrogów i zagroził liniom, które zawieszą loty cofnięciem zezwoleń. — Kto opuści Wenezuelę w środku tej wojny gospodarczej, nie wróci, bo Wenezuelę trzeba szanować — stwierdził.

Utrzymał socjalistyczną politykę i kontrolę dewizową swego poprzednika Hugo Chaveza, ale ma do czynienia z wieloma problemami, brakiem towarów, wysoką inflacją, recesją.

Czasy dla bogatych i obrotnych

Wenezuelscy przewoźnicy są również w trudnej sytuacji, bo nie mogą uzyskać dolarów na kupno części zamiennych i materiałów do serwisowania samolotów. To zmusiło ich do ograniczenia liczby lotów. — Na publicznych lotniskach stoją samoloty, bo nie ma do nich części — mówi pilot Veloz.

Niektórzy ludzie znajdują przyjaciół albo firmy z łodziami, którymi mogą udać się na pobliskie wyspy Aruba, Curacao i Trynidad, skąd o wiele łatwiej polecieć do Nowego Jorku czy do Miami. Jedno z biur podróży, nie mogąc zapewnić lotu samolotem na turystyczny archipelag Los Roques, zaproponowało klientowi wynajęcie katamarana.

Wiele biur podróży ledwie wiąże koniec z końcem. Część z nich protestowała w tym roku przed budynkiem ministerstwa turystyki, inne zaprzestały działalności. Są i takie, które podejmują wyzwanie. — Gdy ktoś jest młody, bogaty i obrotny, to znajdzie wyjście. Ale nie będzie to łatwe — przyznaje Doris Gaal.

Duże linie lotnicze zlikwidowały wiele połączeń z Wenezuelą. Prowadzą bowiem z socjalistycznym rządem w Caracas spór o 3,6 mld dolarów zarobionych na sprzedaży biletów.

Malejąca podaż miejsc w samolotach wywołała gwałtowny wzrost cen biletów, zmusiła też turystów do podróżowania w inny sposób. - Nigdy nie leciałam awionetką, ale zostałam do tego zmuszona, bo nie mogłam kupić normalnego biletu na samolot — mówi Wenezuelka Orinda Pamfil (23 lata) na małym lotnisku Charallave na jednym ze wzgórz pod Caracas. Pamfil nie mogła kupić biletu do Stanów Zjednoczonych, ale miała szczęście, bo w awionetce do Houston należącej do przyjaciela jej kolegi znalazło się wolne miejsce.

Pozostało 85% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"