Kwarantanna była związana z wykryciem wirusa u jednego z pasażerów statku, który wcześniej zszedł na ląd w Hongkongu. Na statku znajdowało się ponad 3,6 tysiąca osób z ponad 50 krajów i regionów – zarówno pasażerów, jak i członków załogi. Dwoje pasażerów i jeden członek załogi to obywatele Polski. We środę statek opuściło około 500 osób.
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus na wycieczkowcu. Statek zatrzymany w porcie
Podczas kwarantanny służby medyczne codziennie informowały o wykryciu nowych przypadków infekcji wśród osób zamkniętych na wycieczkowcu. Łączna ich liczba wzrosła we środę do 621, co czyniło ze statku największe ognisko wirusa poza Chinami kontynentalnymi. Wykryte na statku infekcje stanowią ponad połowę przypadków odnotowanych na świecie poza tym krajem. Zakażeni zabierani byli ze statku do szpitali.
Japoński minister zdrowia Katsunobu Kato oświadczył, że nie ma potrzeby dalszego izolowania schodzących ze statku osób, które przeszły 14-dniową obserwację, a testy na obecność wirusa dały u nich wynik negatywny. Nie dotyczy to jednak osób, które miały na statku bliski kontakt z zakażonymi. Takie osoby pozostaną na razie na wycieczkowcu i będą wciąż obserwowane, nawet jeśli nie wykryto u nich wirusa. Operator statku zdecyduje, kiedy niezarażeni członkowie załogi będą mogli opuścić pokład. Od wszystkich pasażerów pobrano próbki do testów – podała w środę agencja Kyodo, powołując się na resort zdrowia.
Statek wycieczkowy Diamond Princess wypłynął z Jokohamy 20 stycznia. Zatrzymał się w Kagoshimie, po czym wpłynął do Hongkongu, Wietnamu i Tajwanu, Następnie wrócił do Jokohamy, zatrzymując się po drodze na Okinawie.