Jak donosi portal Skift, dyrekcja obiektu nie rozważała wydłużenia godzin otwarcia, ponieważ wystawiłoby to dzieła sztuki na działanie światła przez zbyt długi czas. Postanowili więc ograniczyć liczbę odwiedzających. W rezultacie w zeszłym roku do muzeum wybrało się 2,16 miliona osób, a więc o 100 tysięcy mniej. Prawdopodobnie wskaźnik ten uda się utrzymać także w tym roku, choć w samym mieście turystów przybywa.
Czytaj też: „Holenderska turystyka nie potrzebuje już promocji, tylko zarządzania”.
Muzeum przeanalizowało zachowanie odwiedzających, aby – biorąc pod uwagę powierzchnię budynku – najefektywniej kierować ich ruchem. Było to o tyle istotne, że na metr kwadratowy przypada tam ponad 500 zwiedzających. Dla porównania w londyńskim muzeum Tate Modern wskaźnik ten wynosi 171, a w Luwrze 140.
Kolejnym krokiem było oszacowanie zainteresowania z uwzględnieniem sezonowości, wydarzeń specjalnych i wolnych dni, a następnie powiązanie go ze sprzedażą biletów. Powstał też specjalny zespół, który na podstawie raportów o ruchu, otrzymywanych co 15 minut, decyduje o liczbie wejściówek. Muzeum postawiło też na komunikację z klientami – wysyłało maile z przypomnieniem o zakazie fotografowania i ograniczeniu wizyt większych grup.
To wszystko przełożyło się na skrócenie czasu oczekiwania na wejście i do szatni i zmniejszenie tłumów w galeriach. Co równie ważne, udało się o 6 procent podnieść wskaźnik poleceń (net promotor score) i lojalności.