Wysoki przypływ (acqua alta) osiągnął we wtorek poziom 187 centymetrów. To drugi wynik w notowanej od 1923 r. historii miasta.
W 1966 r. w Wenecji woda osiągnęła poziom 194 centymetrów, doszło do powodzi. Teraz zalane zostały place i ulice, w tym popularny wśród turystów nisko położony plac św. Marka.
Szósty raz w ciągu 1200 lat zalana została bazylika św. Marka. Woda wdzierała się do hoteli, sklepów i restauracji. Przewróciły się niektóre pomosty, służące za chodniki w wypadku powodzi. Zatonęły trzy autobusy wodne.
Włoskie media poinformowały o śmierci dwóch osób, w tym 78-latka, do którego domu wdarła się woda. Mężczyzna zmarł porażony prądem, gdy próbował uruchomić pompę.
Straż przybrzeżna przygotowała dodatkowe łodzie, by służyły jako karetki wodne.
– Mamy do czynienia z niezwykle wysokim przypływem. Wszyscy zostali zmobilizowani do walki z zagrożeniem – oświadczył burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro. Apelował, by mieszkańcy pozostali w domach.
Zapowiedział, że będzie wnioskował o wprowadzenie w mieście stanu klęski żywiołowej. – Sytuacja jest dramatyczna. Poprosimy rząd, by nam pomógł. Koszty będą wysokie. To skutek zmiany klimatu – dodał. – Ta powódź to rana, po której blizna pozostanie na zawsze – ocenił.