Władze musiały ewakuować około pięciu tysięcy ludzi, w tym około 500 turystów z hotelu w Puerto Naos. Nic nie wiadomo, żeby były jakieś ofiary. Turystów przewieziono na Teneryfę. Na wyspie nie wstrzymano ruchu lotniczego.
Wulkan od tygodnia wykazywał wzmożoną aktywność, w weekend trzęsła się na wyspie ziemia - podaje CNN.
Według wulkanologów z krateru mogło wypłynąć nawet 20 milionów metrów sześciennych lawy, która teraz spływa do oceanu przez tereny słabo zaludnione. Erupcja może potrwać tygodnie, a nawet miesiące.
Na wyspę natychmiast przyjechał premier Hiszpanii Pedro Sánchez, który odłożył wyjazd do Nowego Jorku na Zgromadzenie Ogólne ONZ. Dzisiaj wizytuje zniszczone tereny i naradza się z członkami Głównego Komitetu ds. Ochrony Ludności i z Uwaga na Zagrożenia Wulkaniczne.
Z kolei hiszpańska minister turystyki zachęca mieszkańców La Palmy, aby wykorzystali erupcję wulkanu do przyciągnięcia na wyspę większej liczby odwiedzających. Wczoraj w wywiadzie dla radia Canal Sur zwracała uwagę, że wyspa jest nadal otwarta dla turystów i zachęcała, aby "cieszyć się tym, co przyniosła natura".