Kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa ujawnił niedoskonałości dyrektywy unijnej o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (2015/2302). Wielu problemów dostarcza zapis, zgodnie z którym w wypadku odwołania wycieczki organizator wyjazdu musi zwrócić turyście wpłacone pieniądze w ciągu 14 dni. Ponieważ biura podróży nie mają tych środków – przekazują kontrahentom (hotelom, liniom lotniczym, firmom przewozowym), trudno im zebrać odpowiednią kwotę w tak krótkim czasie. W Polsce udało się ten obowiązek odroczyć o 180 dni – polscy touroperatorzy zaczęli już lub zaczną w najbliższych dniach wypłacać pieniądze.
Przedstawicielki trzech niemieckich biur podróży Daniela Köster z Genuss Touren, Stefanie Köpf z Perfect Round Golfreisen Weltweit i Jasmin Hornung z Travel Junkies nie godzą się na takie przepisy, dlatego napisały petycję do Komisji Europejskiej, w której domagają się ich zmiany.
CZYTAJ TEŻ: Branża turystyczna: Ograniczanie podróży szkodzi całej gospodarce
„Światowa branża turystyczna znalazła się z powodu pandemii covidu-19 i wynikających z niej ograniczeń w podróżowaniu w sytuacji zagrażającej jej istnieniu” – piszą autorki. Dalej argumentują, że położenie branży pogarsza jeszcze dyrektywa unijna, a z jej powodu niektórzy touroperatorzy specjaliści już musieli zamknąć swoje firmy. Wielkie korporacje otrzymują wsparcie od rządu, a w przyszłości same będą kształtować rynek i dyktować ceny. „Żądamy, by klienci w wypadku odwołania imprezy na skutek siły wyższej przejęli część opłat wynikających z anulowania” – dodają. Autorki przypominają, że obecnie podstawą do bezpłatnego odwołania podróży są ostrzeżenia MSZ.
Petycja została opublikowana w internecie (TU) 8 września – od tego czasu podpisało się pod nią ponad 3 tysiące osób. Inicjatorki akcji przypominają, że z podobnym pomysłem wystąpił wcześniej prawnik specjalizujący się w sprawach branży turystycznej Ernst Führichm, który napisał list otwarty do niemieckiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Jego zdaniem w wypadku pandemii turyści powinni płacić połowę kosztów rezygnacji. Jest to możliwe do zrealizowania, ponieważ dzisiejsi podróżni wiedzą, z jakim ryzykiem zdrowotnym wiąże się zakup wyjazdu krajowego lub zagranicznego.