Fala zwolnień zalewa hotele w Polsce – pisze w komunikacie Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego. Z przeprowadzonej przez nią ankiety wynika, że od stycznia do końca zeszłego miesiąca aż 38 procent zatrudnionych bezpośrednio w hotelarstwie straciło pracę, co jest następstwem dramatycznej sytuacji branży, spowodowanej przez pandemię koronawirusa. Ankietowani członkowie IGHP likwidowali zarówno etaty, jak i miejsca pracy dla zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, w tym samozatrudnionych.
Hotelarze alarmują, że bez szybkiego rządowego wsparcia kolejne 16 procent pracowników może zostać bez pracy jeszcze w tym roku. Gdyby te przewidywania się spełniły, zatrudnienie straciłaby w sumie ponad połowa (54 procent) osób pracujących w branży hotelarskiej.
CZYTAJ TEŻ: IGHP: Hotelarze w coraz gorszych nastrojach
W skali całego rynku hotelowego, na którym działa 2,7 tysiąca hoteli, zwolnienia dotknęłyby w tym roku około 40 tysięcy osób, a gdyby wziąć pod uwagę wszystkie zarejestrowane obiekty noclegowe (około 13 tysięcy), to zniknąć mogłoby nawet 110 tysięcy miejsc pracy. Ucierpiałyby na tym również firmy współpracujące – dostawcy towarów i usług dla hoteli.
– Wprowadzane od wiosny tak zwane tarcze i rozwiązania pomocowe okazały się zbyt słabe dla branży hotelarskiej, która jest już na skraju wyczerpania. Musimy zdawać sobie sprawę, że jeśli pomoc nie nadejdzie, zagrożone jest kolejne 44 tysiące miejsc pracy, a osoby zwolnione zasilą szeregi bezrobotnych – mówi prezes IGHP Ireneusz Węgłowski.