Rozprzestrzenianie się nowego wariantu koronawirusa, Omikronu, i związane z tym restrykcje w podróżowaniu, które w ostatnich miesiącach były wprowadzane przez różne kraje, osłabiły proces odbudowy branży lotniczej. W grudniu popyt na międzynarodowe loty był o 58,4 procent mniejszy niż w 2019 roku. Przewoźnicy jednak z optymizmem patrzą na prognozy na lato i planują kolejne zakupy samolotów i rozbudowę siatki połączeń. Ze względu na rosnące koszty paliwa i wzrost opłat lotniskowych presja na podwyżki cen biletów jest coraz większa, nie musi to jednak oznaczać końca taniego latania.
Czytaj więcej
Prezes Ryanaira Michael O’Leary uważa, że po pandemii agenci turystyczni nie znikną, ale ich rola nie będzie już taka sama jak dotychczas. Mówi też, że nie boi się konkurencji ITA Airways po przejęciu ich przez Lufthansę i co powinien zrobić włoski rząd, by pobudzić turystykę.
IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) spodziewa się odbicia na rynku przelotów. W Europie oczekuje, że lepsza koordynacja restrykcji antycovidowych między rządami spowoduje szersze otwarcie rynków międzynarodowych i przywrócenie podróży transatlantyckich dla zaszczepionych podróżnych. Szans na ożywienie IATA upatruje jednak głównie w podróżach wewnątrzeuropejskich.
– Zdecydowanie zakładamy wzrost ruchu lotniczego – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria prezes należącej do Ryanaira linii lotniczej Buzz, Michał Kaczmarzyk. - Wprawdzie w zimie plany pokrzyżował nam nowy wariant wirusa, który przyhamował bookingi, ale lato zapowiada się bardzo dobrze. Poziom rezerwacji jest dobry, zakładamy więc, że wrócimy do latania z wykorzystaniem naszej floty w 100 procentach i rozwiniemy jeszcze naszą siatkę połączeń.
Największy w Europie przewoźnik planuje w związku z tym kolejne inwestycje. Zgodnie z planem do 2026 roku Ryanair zamierza przewozić 225 milionów pasażerów rocznie, o połowę więcej niż przed pandemią. W kolejnych dwóch latach dokupi też 210 nowych boeingów, a do ich obsługi zatrudni dodatkowych pięć tysięcy pracowników, głównie pilotów i członków personelu pokładowego.
– Nasze plany rozwoju na rok 2022 to wzrost floty mniej więcej o 10 procent. Chcemy przed majem 2022 roku mieć zarejestrowanych w Polsce 60 samolotów – zapowiada prezes Buzz. – Na lato nie planujemy otwierania baz operacyjnych, pewnie to nastąpi dopiero kolejnej zimy. Ale wzrost floty z 46 samolotów w 2019 roku do 60, którymi będziemy latać w lecie tego roku, pokazuje skalę inwestycji, które zostały tutaj przez Ryanaira poczynione.
Czytaj więcej
Ruch lotniczy w Polsce powinien odbudować się do stanu sprzed pandemii do końca 2024 roku. Zakładana roczna przepustowość pierwszego etapu lotniska budowanego w ramach CPK powinna mieć 40 milionów pasażerów. Do 2060 r. lotnisko przyciągnie łącznie około 850 mln pasażerów - przewiduje prognoza IATA.
Jak podkreśla IATA, ostatnie dwa lata to także radykalne cięcie kosztów przez linie lotnicze. W 2021 roku były one niższe o 34 procent niż w 2019 roku, a w tym roku różnica ma zmaleć do 15 procent. Do tego wzrostu kosztów przyczynią się nie tylko liczniejsze podróże, lecz również rosnące ceny paliw i wzrost niektórych opłat, m.in. nawigacyjnych. Dotyczy to nie tylko Polski. IATA w październiku 2021 roku obliczyła, że na całym świecie wzrosły one o 2,3 mld dolarów i przestrzegała, że to może wpłynąć na tempo odbicia w branży.
– To wszystko będzie się przekładało na cenę biletu. Chociaż naszym celem jest, aby sprzedawać je jak najtaniej i dać dostęp do latania jak największej grupie pasażerów – zapewnia Kaczmarzyk. – To nie będzie koniec taniego latania. W przyszłym roku absolutnie będziemy zdeterminowani, żeby jak największą flotą operować, obsługiwać jak największą liczbę nowych kierunków i zdecydowanie będziemy liderem nie tylko w Europie Środkowo-Wschodniej, ale w całej Europie.
Źródło: Newseria Biznes