Polska Izba Turystyki nie podważa zapisów art. 47 ustawy o imprezach turystycznych, który upoważnia klienta do odstąpienia od umowy w sytuacji, kiedy w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie wystąpiły nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności, a usługi turystyczne nie mogą być zrealizowane. Postulujemy, aby w wypadku wystąpienia katastrof o charakterze globalnym można było rozłożyć koszty z nich wynikające w sposób dający jakąkolwiek możliwość przetrwania organizatorom turystyki, zabezpieczając również dodatkowo ich klientów.
Zgodnie z naszą propozycją MSZ wprowadzając trzeci lub czwarty (w czterostopniowej skali) stopień ostrzeżenia dla podróżnych obowiązujący jednocześnie w wielu regionach czy krajach, występowałby do premiera z wnioskiem o wprowadzenie stanu ponadregionalnego zagrożenia. A wtedy koszty organizatora byłyby sfinansowane z Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego. Rozwiązanie takie chroniłoby zarówno przedsiębiorcę, jak i klientów oraz ubezpieczyciela, wystawiającego gwarancje organizatorom.
12) Wprowadzenie w ustawie o imprezach turystycznych możliwości wystąpienia przez biuro podróży do Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego o zwrot nadpłaconych składek.
TFG dysponuje zaawansowanym systemem informatycznym, dzięki czemu taki zwrot można przeprowadzić szybko i bez obciążania pracowników funduszu.
W drugiej części swego listu PIT przedstawia jeszcze raz sytuację branży turystycznej i jej specyfikę.
Specyfiką branży turystycznej jest jej sezonowość, niezwykle niska rentowność, a funkcjonowanie oparte jest w dużej mierze na przepływach gotówkowych – pieniądze pochodzą z zaliczek pobieranych na poczet zarezerwowanych świadczeń. Pięć głównych miesięcy, które zapewniają dochód, to kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień. Sytuacja, w jakiej znaleźli się przedsiębiorcy turystyczni, wpłynęła na bezprecedensowe wstrzymanie sprzedaży, a w wielu przypadkach lawinowe anulowanie rezerwacji, szczególnie grupowych, wstrzymanie zleceń, odwołanie noclegów itp.
Już teraz możemy stwierdzić z całą pewnością, że skutki tego przełożą się na gigantyczne straty finansowe całej branży, nawet jeśli zagrożenie utrzyma się na niezmienionym poziomie. W przypadku dalszego rozprzestrzeniania się wirusa, bankructwem zagrożonych będzie wiele firm działających w szeroko rozumianym sektorze turystycznym, a skutki tych bankructw dotkną bezpośrednio setki tysięcy klientów zarówno indywidualnych, jak i instytucjonalnych.
Pragniemy podkreślić, że turystyka to branża, która nie tylko sama generuje wpływy do budżetu, ale też w bardzo znaczący sposób oddziałuje na inne sektory gospodarki, takie jak handel, ubezpieczenia, gastronomia. Byt tych przedsiębiorców także zależy od wielkości ruchu turystycznego.
Odnosząc się do sektora transportu autokarowego, chcielibyśmy podkreślić, że jeszcze kilka tygodni temu Polska była liderem w Europie w przewozach dla grup zorganizowanych. Dziś firmy transportowe nie mają zleceń i stają przed koniecznością zrywania umów leasingowych. Dla wielu z nich może to oznaczać bankructwo, co dotkliwie odczuje cała branża.
Przed równie poważnym problemem stanęli gestorzy miejsc noclegowych. Oczywiście z punktu widzenia dużych międzynarodowych sieci hotelowych sytuacja, choć trudna, jest stabilna. Niestety, tysiące polskich hoteli i obiektów noclegowych w ciągu najbliższych tygodni znajdą się w dramatycznym położeniu. Rezerwacje zagraniczne są odwoływane na masową skalę, obserwujemy też znaczący spadek popytu wśród klientów krajowych. Brak nowych rezerwacji przekłada się na utratę płynności, szczególnie w okresie charakteryzującym się niską dochodowością, do regulowania bieżących kosztów, chociażby kadrowych czy zobowiązań wobec ZUS-u. W przypadku obiektów sezonowych ograniczenie działalności o jeden miesiąc spowoduje straty, których nie uda się odrobić, a brak rezerwacji i pozyskiwanych z nich zaliczek sprawi, że nie wszyscy dotrwają do wysokiego sezonu.
Niezwykle niepokojąca jest sytuacja organizatorów turystyki. Działalność ta została obciążona niewspółmiernie wysokimi ryzykami w pełni przeniesionymi na przedsiębiorcę, np. w przypadku „wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego”.
W normalnych warunkach rynkowych ryzyko to można zdyskontować, w sytuacji obecnego kryzysu stało się to w praktyce niemożliwe. Organizatorzy funkcjonujący dzięki zaliczkom klienta, płacący podatki, składki na ZUS oraz przedpłaty na usługi noclegowe i transportowe, w wielu przypadkach nagle stanęli lub staną przed koniecznością zwrotu pieniędzy klientom, którzy zechcą zrezygnować z wyjazdów w związku z wystąpieniem sytuacji o skali jakiej nikt nie przewidział.
Klient jest zabezpieczony choćby Turystycznym Funduszem Gwarancyjnym, który jednak uruchamiany jest dopiero po ogłoszeniu niewypłacalności przez organizatora, na organizatora przeniesione jest natomiast całkowite ryzyko wystąpienia zjawisk nieprzewidzianych. W przypadku rozszerzenia się dzisiejszego kryzysu do rozmiarów pandemii przed niebezpieczeństwem bankructwa stoi kilka tysięcy polskich organizatorów.
Dlaczego? Powodem mogą być choćby niefortunne wypowiedzi przedstawicieli władz państwowych. Za przykład podajmy sugestię ministra edukacji, który publicznie stwierdził, że szkoły powinny zrezygnować z organizowania wyjazdów zagranicznych. To poskutkowało wydaniem rekomendacji przez kuratorów oświaty, a w konsekwencji doprowadziło do lawiny rezygnacji z wyjazdów, również tych, które będą realizowane dopiero za kilka miesięcy. Klienci oczekują pełnego zwrotu wpłat, a przedsiębiorcy nie dysponują środkami na zwroty, ponieważ pieniądze, które od nich przyjęli, wydali na opłacenie zamówionych usług turystycznych.
W równie trudnej sytuacji znaleźli się agenci turystyczni. Przeważnie są to mikroprzedsiębiorstwa, które nie mają odpowiedniego zaplecza finansowego, zabezpieczającego ich byt w okresie znacznego ograniczenia sprzedaży. Niestety, nic nie zapowiada, by w najbliższej przyszłości sytuacja miała się poprawić.
Nie można pominąć też przedsiębiorców działających w segmencie MICE (Meetings, Incentive Travel, Congresses, Events). Ich klienci, czyli firmy, nie zezwalają na podróże służbowe, ponieważ obawiają się nie tyle zachorowań pracowników, co ewentualnej kwarantanny, która wyłączy z bieżącej pracy kluczowych menedżerów.
Bieżąca sytuacja dotyka wszystkich segmentów turystyki, a także całego rynku okołoturystycznego. Firmy turystyczne stały się z dnia na dzień niewiarygodne dla banków, dostawców, właścicieli lokali i innych, tylko dlatego, że istnieje podejrzenie, iż utraciły płynność finansową. W praktyce oznacza to, że każda transakcja obarczona jest koniecznością przedstawienia dodatkowych zabezpieczeń finansowych lub uiszczania przedpłat.
Nasz list nie ma charakteru prośby czy żądania pokrycia strat lub wspierania branży, bo nie czas teraz o tym myśleć. Naszym celem jest wypracowanie planu zabezpieczenia tysięcy przedsiębiorców, ochrony dziesiątek tysięcy miejsc pracy i milionów klientów na wypadek dalszego rozprzestrzeniania się wirusa.
W przekonaniu Polskiej Izby Turystyki niezbędne jest uruchomienie mechanizmów, które poprawiłyby płynność finansową firm. Prosimy o rozważenie możliwości wprowadzenia działań osłonowych dla przedsiębiorców i uspokajających klientów, których dotknęła masowa panika. Dziś tę branżę jeszcze można uratować bez wielkich nakładów, za kilka tygodni może być na to za późno.
Polska Izba Turystyki wypracowała szereg propozycji, które pomogą poprawić sytuację segmentu turystyki wyjazdowej i przyjazdowej oraz obiektów noclegowych i transportu, a które w jej ocenie są możliwe do szybkiego wdrożenia bez konieczności przeprowadzania skomplikowanych procedur legislacyjnych.
W ocenie Polskiej Izby Turystyki wszystkie zaproponowane działania oznaczałyby obciążenie budżetu państwa niewielkimi kwotami, które wraz z kredytami udzielonymi przez BGK dałyby szansę uratowania branży przed kryzysem na wielką skalę w przypadku wystąpienia pandemii. Pragniemy przypomnieć, że walczymy o byt setek przedsiębiorców turystycznych, ich pracowników i rodzin, ale również o bezpieczeństwo klientów i stabilność całej gałęzi gospodarki.