Choć może to się wydawać zaskakujące, trzeba pamiętać, że w pierwszych dwóch miesiącach zeszłego roku można było jeszcze normalnie podróżować, bo pandemia wybuchła dopiero w marcu. Zima to szczyt sezonu dla Wysp Kanaryjskich, które również ujęte są w tych statystykach.
Jeśli porównać pierwsze siedem miesięcy z tym samym okresem 2019 roku, spadek będzie jeszcze większy. Wówczas do Hiszpanii przyjechało prawie 48 milionów gości.
Czytaj więcej
Kontrola nad pandemią i zapewnienie bezpieczeństwa zdrowia to dla rządu Hiszpanii najważniejsza kwestia w restarcie turystyki. Nie ścigamy się z konkurentami, kto pierwszy przywróci podróże, bo stawka jest zbyt wysoka.
Lepiej prezentują się natomiast dane za sam lipiec - w tym okresie kraj odwiedziło prawie 4,4 miliona zagranicznych gości, czyli o 78,3 procent więcej niż rok wcześniej. Najwięcej było gości z Francji (874,2 tysiąca), której udział w rynku turystyki przyjazdowej wyniósł 19,9 procent. Na drugim miejscu znaleźli się Niemcy (707,3 tysiąca, plus 64,5 procent w porównaniu z zeszłym rokiem), na trzecim Brytyjczycy (555,2 tysiąca, plus 46,5 procent).
Francuzów było najwięcej także w pierwszych siedmiu miesiącach (prawie 2,1 miliona, plus 1,8 procent), druga pozycja należała do Niemców (prawie 1,9 miliona, plus 6,4 procent), na trzecim miejscu znaleźli się goście z pozostałych krajów europejskich (w sumie 1,1 miliona, plus 0,3 procent). Właśnie w tej kategorii zawierają się też przyjazdy z Polski, która w bieżących statystykach INE nie jest analizowana oddzielnie.