– Staramy się chronić małych przedsiębiorców, bo często w gąszczu dużych spraw jednostka znika, a dla nas ważny jest przede wszystkim człowiek, z imienia i nazwiska – podkreślała Dybaś.
TOO angażowała się w protesty, jakie na ulicach Warszawy organizowały inne organizacje, na przykład przewoźników autokarowych czy taksówkarzy. – Ich celem było uświadomienia społeczeństwu, z jakimi problemami boryka się turystyka, i ocieplenie wizerunku ludzi w niej pracujących – wyjaśnia Dybaś.
Turystyka nie miała bowiem jej zdaniem zbyt dobrego wizerunku. – W oczach wielu jesteśmy ludźmi, którzy piją drinki z palemką, koledzy i koleżanki relacjonują na Facebooku swoje podróże, nie myśląc, że nie zawsze jest to promocja, że czasami jest to wręcz irytujące dla odbiorcy. Dlatego chcieliśmy nasz wizerunek ocieplić, pokazać nasze prawdziwe problemy, że też ciężko pracujemy na chleb i zostaliśmy bez pomocy. Uważam, że ten cel osiągnęliśmy – mówiła prezes TOO.
Wśród najważniejszych zadań na najbliższą przyszłość wymieniła przygotowanie strategii wyjścia z pandemii i strategii na następne pięć lat po pandemii. Jak zaznaczyła, chodzi nie tylko o wypracowanie nowych procedur funkcjonowania turystyki, ale też nauczenie się życia w innej rzeczywistości, bo ta stara, sprzed pandemii, już nie wróci. – Rynek będzie mocno pokaleczony, ludzie będą potrzebować pomocy. Planujemy wsparcie psychologiczne i prawne dla naszych członków, a także wsparcie stricte biznesowe, by mogli wyjść z kłopotów, przebranżowić się i zbudować drugą nogę biznesową – zapowiedziała Alina Dybaś.
Jak dodała, TOO rozwija struktury terenowe, ma już oddziały w łódzkiem, dolnośląskiem, pomorskiem i zachodniopomorskiem.
Mimo różnic działamy razem
Kolejnym ciałem, które na turystyczną scenę wyniósł pandemiczny kryzys, jest Polska Rada Turystyki. Powołało ją w listopadzie zeszłego roku 18 lokalnych i ogólnopolskich organizacji (dziś liczy już 21 członków), w tym wiele izb turystycznych. W zamyśle założycieli rada miała reprezentować branżę w rozmowach z administracją państwową. Na razie pozostaje ciałem nieformalnym. Jej działania koordynują prezes Izby Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej Marek Ciechanowski, Alina Dybaś, Rafał Marek i Marcin Wujec.
W radzie jednak, zwrócił uwagę Filip Frydrykiewicz, nie uczestniczy PIT. – Jaki był sens powstania PRT, skoro wiele środowisk turystycznych reprezentuje już PIT? Czy taki dwugłos jest dla branży korzystny? – dociekał.
– Najważniejszym celem jest zintegrowanie środowiska. PRT to zbiór ludzi, którzy mimo różnic działają kolektywnie i starają się wypracować konsensus. Przy czym każdy jest u nas na równych prawach, bez względu, czy pracuje w branży wiele lat, czy dopiero zaczyna, i jaką prowadzi działalność. Będziemy bardzo skutecznie i mocno dążyć, by nasz głos był słyszany – deklarowała Dybaś.
– Zamiast rozdrabniać swoje stanowiska w problematycznych sprawach, lepiej przedstawiać jedno wspólne i to się nam udaje – dodał Wujec.
– We wszystkim, co robimy przede wszystkim musimy być skuteczni, a nie walczyć o palmę pierwszeństwa – wskazywał Piotr Henicz. – To, czy ważniejsza jest PRT, PIT czy inna organizacja, dla przeciętnego człowieka pracującego w naszej branży, czyli pilota, przewodnika, restauratora, agenta, touroperatora, jest zupełnie nieistotne. Istotne są natomiast efekty działalności tych organizacji. Każdy niech robi swoje i bądźmy przede wszystkim skuteczni, razem lub osobno, a nie kłóćmy się o to, kto co załatwił i komu należą się medale.
– Może to utopijne, ale bardzo chciałbym, aby działalność naszych organizacji była apolityczna. Większość prywatnych podmiotów, które powstały po 1989 roku, miała do czynienia z różnymi rządami i musiała współpracować z decydentami o różnych poglądach. Pamiętajmy, że rządy nadal będą się zmieniać, dlatego musimy patrzeć na naszą współpracę z nimi szerzej, a nie tylko z perspektywy tego, co jest tu i teraz – podsumował ten wątek Henicz.
Certyfikat zdrowia to być albo nie być turystyki
W dyskusji kolejny raz powrócił wątek certyfikatów zdrowia. – Certyfikat jest dla szeroko pojętej branży turystycznej być albo nie być. Od jego wprowadzenia i formy, jaką przybierze, zależy, czy w ogóle przeżyjemy ten sezon. Kluczowe będzie objęcie ułatwieniami także osób, które przeszły covid-19 i mogą zrobić sobie test na przeciwciała. Za tym bardzo intensywnie lobbuje PIT. Od tego, czy ozdrowieńcy staną się naszymi klientami, zależy byt wielu małych, średnich i dużych przedsiębiorstw – podkreślił Piotr Henicz.
– Przypominam, że certyfikat zdrowia to inicjatywa europejska. Widzimy więc, jak ważna jest współpraca z instytucjami europejskimi, bez niej nie osiągniemy sukcesu. Z kolei instytucje europejskie nie będą rozmawiać z organizacjami, które nie mają odpowiedniej struktury, zaplecza, finansowania i pozycji – zakończył Henicz.
Całej debaty można wysłuchać tutaj.
Partnerem cyklu jest ERGO Ubezpieczenia Podróży.