TOO wystąpiło oficjalnie o zgodę na taką manifestację do władz miasta. Początkowo planowało ją w formie zjazdu samochodów i autokarów na parkingu poza centrum Warszawy. Władze miasta, powołując się na przepisy o stanie epidemicznym, takiej zgody nie dały.
Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, sprawa nie jest jednak zamknięta, ale raczej przesunięta na inny termin. Jaki? Na razie jest on trzymany w tajemnicy. Prezes TOO Alina Dybaś-Grabowska nie ukrywa, że działacze jej organizacji są nadal zdeterminowani, żeby walczyć o swoje interesy, ale to czy manifestacja dojdzie do skutku uzależniają od reakcji władz, w tym odpowiedzialnego za turystykę Ministerstwa Rozwoju. – Przygotowujemy i rozsyłamy właśnie pisma do Ministerstwa Rozwoju i innych resortów z naszymi postulatami – zapowiada Dybaś-Grabowska.
CZYTAJ TEŻ: TOO: Premierze, sprostuj Szumowskiego!
Zdaniem TOO rządowe tarcze antykryzysowe nie ratują sytuacji drobnych przedsiębiorców turystycznych. – To była pomoc dla wszystkich przedsiębiorców, którzy ucierpieli w wyniku pandemii – wskazuje Dybaś-Grabowska. – Tymczasem turystyka wymaga dodatkowych rozwiązań, na przykład zwolnienia z ZUS przez kolejne trzy miesiące. Trzeba pamiętać, że organizatorzy wyjazdów, szczególnie zagranicznych, ciągle nie mają przychodów, już widzimy, że sezon letni jest dla nas stracony. Tu chodzi o touroperatorów, agentów turystycznych, pilotów, przewodników, przewoźników autokarowych, całą rzeszę ludzi – wskazuje.
Do tego, jak mówi, przedsiębiorcom doskwiera brak jasnej informacji, kiedy będą mogli znowu działać. – Dotyczy to zarówno turystyki wyjazdowej, turystyki dzieci i młodzieży, jak i transportu autokarowego – wyjaśnia Dybaś-Grabowska. – Nie wiemy na przykład, dlaczego będzie można niedługo jeździć do Czech, czy na Węgry, co zapowiada wiceminister Andrzej Gut-Mostowy, a nie będzie można do Chorwacji? Brakuje nam kalendarza, jakiejś wizji i perspektywy. Chcielibyśmy wiedzieć, co nas czeka, żeby móc się do tego przygotować. Nie wiemy, kiedy będzie zdjęty obowiązek przechodzenia kwarantanny dla przyjeżdżających, w tym wracających, do kraju – dodaje Dybaś-Grabowska.