Premier Balearów Francina Armengol od lat próbuje walczyć z turystami, którzy przyjeżdżają do regionu na „alkoholowe wakacje”. Chodzi o ludzi, którzy się upijają, a następnie wszczynają awantury, czy generalnie zachowują się w nieodpowiedni sposób. Ograniczenie serwowania drinków w ramach all inclusive w hotelach i zakaz sprzedaży alkoholu przez sklepy i bary późno w nocy nie pomagają.
Czytaj więcej
Władze Majorki zapowiadały, że lokale, które nie dostosują się do ograniczeń sprzedaży alkoholu, będą karane. Osiem z nich zostało właśnie zamkniętych. Wszystko odbywa się w ramach walki z „turystyką alkoholową”.
Teraz rząd chce pójść o krok dalej i zwyczajnie zamknąć lokale i hotele, które przyciągają tego typu gości. Na ich wykupienie przeznacza 10 milionów euro - donosi majorkańska gazeta „Mallorca Magazin”.
Zdaniem premier nie ma sensu tylko dyskutować o problemie, trzeba zacząć działać i to w sposób, który nie narazi mieszkańców na stratę pracy. Rząd chciałby pozyskiwać zamożniejszych gości, a tych właśnie może odstręczać zachowanie pierwszej grupy. W mijającym sezonie letnim, podobnie jak i przed pandemią, do typowo rozrywkowych kurortów, jak Playa de Palma i Magaluf, słynących z ulic pełnych barów i dyskotek, znów przyjechały tłumy turystów.
Wspomniane 10 milionów euro to część większego pakietu pomocowego, który rząd przygotował w związku z wysoką inflacją.
Czytaj więcej
Podatek od zrównoważonej turystyki, znany również jako podatek turystyczny, może zostać wyraźnie podniesiony na kolejny sezon letni. Na razie to tylko plany, ale część polityków poważnie je rozważa. Chodzi o to, żeby na wyspę przyjeżdżało mniej wczasowiczów.