50 nowych zakażeń koronawirusem na 100 tysięcy mieszkańców w ciągu ostatnich siedmiu dni to graniczna liczba, która dla niemieckiego rządu jest podstawą do wpisania kraju lub regionu na listę „ryzykownych”. Takie zestawienie regularnie przygotowuje Instytut Roberta Kocha, a dla miejsc, które się tam znajdą, niemieckie MSZ wydaje ostrzeżenia przed podróżami.
Co prawda, jak wielokrotnie powtarzał minister spraw zagranicznych Heiko Maas, komunikat nie oznacza zakazu podróżowania, to jednak po powrocie z miejsca, dla którego wydane zostało ostrzeżenie, podróżni muszą liczyć się z koniecznością odbycia kwarantanny. Na razie dotyczy to niektórych landów, ale od 8 listopada będzie to przepis ogólnonarodowy.
CZYTAJ TEŻ: MSZ: Odradzamy Kanary. TUI: Niech zdecydują klienci
Od 4 października liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem na Wyspach Kanaryjskich jest mniejsza niż 50 na 100 tysięcy mieszkańców. – Zniesienie ostrzeżenia przed podróżami jest logicznym posunięciem – mówi prezes DRV (Deutscher ReiseVerband – odpowiednik PIT) Norbert Fiebig i dodaje, że to rzeczywiście świetna wiadomość dla branży, ale też dla turystów, którzy zimą są spragnieni słońca.
Jego zdaniem teraz najważniejsze, by nie doszło do kolejnego wstrzymania podróży, bo to wywołuje niepewność przede wszystkim wśród turystów. – Tak jak z Turcją, Niemcy muszą w najbliższym czasie porozumieć się także z Hiszpanią w sprawie bezpiecznego korytarza powietrznego – dodaje. Chodzi o to, by podróżni nie musieli po powrocie odbywać kwarantanny, którą zastąpić mają testy wykonywane na miejscu najwcześniej na 48 godzin przed powrotem do domu. Oczywiście zasada będzie miała zastosowanie tylko wówczas, gdy wynik badania okaże się negatywny.