Są kolejne skargi na miasta, które nic sobie nie robią z tego, że powietrze u nich nie spełnia warunków zdrowotnych, wręcz przeciwnie jest zanieczyszczone ponad miarę, i każą  płacić turystom opłatę miejscową. Chodzi o Sandomierz, Szczyrk i Toruń.

Deficyt tlenu

– Pojechałem z rodziną na wypoczynek do Szczyrku, pooddychać świeżym powietrzem, i zawiodłem się – mówi Patryk Białas, mieszkaniec Katowic. – Na miejscu okazało się, że jest smog. Najgorzej jest rano i wieczorem. O tych porach spacery w ogóle nie wchodziły w grę. Mimo to pobiera się w Szczyrku opłatę miejscową. To nieuczciwe. Wystąpiłem ze skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Przecież jest to miejscowość, która żyje z turystyki. Powinna bardziej dbać o jakość powietrza – dodaje.

Podobne skargi innego turysty wpłynęły przeciwko Toruniowi i Sandomierzowi. To ostatnie miasto od dawna ma dylematy, czy zrezygnować z poboru opłaty miejscowej czy nie.

– Nowy burmistrz miasta nie chce chować głowy w piasek i udawać, że nie mamy problemu ze smogiem. Są takie okresy w roku, kiedy jest on dość duży – mówi Michał Mendak z urzędu miasta w Sandomierzu. – Dlatego na najbliższej sesji rady miasta burmistrz przedstawi wniosek o likwidację opłaty miejscowej. Zobaczymy, co powiedzą radni. Rocznie z tego tytułu wpływa do kasy miasta od 600 do 700 tys. złotych. Gdyby doszło do jej likwidacji, byłby to spory ubytek w naszym budżecie – przyznaje Mendak.

Obywatele idą do sądu

Przedstawiciele fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziem nie mają wątpliwości, że tam, gdzie jest smog, nie powinno się pobierać opłaty miejscowej. Powołują się przy tym na orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 15 marca 2018 roku. – Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego zapadł w sprawie Zakopanego, ale ocena prawna dokonana przez ten sąd powinna mieć zastosowanie także do innych miejscowości, które pobierają opłatę miejscową. NSA uznał, że tam, gdzie powietrze jest zanieczyszczone i pobiera się opłatę od turystów, obywatele mogą dochodzić swoich praw – przypomina Kamila Drzewicka, radczyni prawna z fundacji.

Włodarze Zakopanego wystąpili nawet do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie opłat. Kwestionowali konstytucyjność przepisów. Nic jednak nie wskórali. Trybunał umorzył postępowanie.

Orzeczenie w sprawie Zakopanego to nie pierwszy wyrok w tego rodzaju sprawach. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach w 2015 r. zakwestionował taką opłatę w Wiśle. Uznał, że dla oceny legalności istotne jest jedynie ustalenie, czy w chwili podjęcia uchwały o jej wprowadzeniu były spełnione minimalne warunki klimatyczne. Z kolei WSA w Krakowie w 2009 r. uznał, że uchwała rady gminy Czorsztyn narusza prawo i zachodzą przesłanki stwierdzenia jej nieważności.

A w 2010 r. Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną tej rady. Wskazał, że w Krakowie ilość pyłu zawieszonego PM10 w powietrzu przekroczyła dopuszczalny poziom.

Według Generalnej Inspekcji Ochrony Środowiska (GIOŚ) Toruń, Szczyrk i Sandomierz leżą w strefach, w których odnotowuje się przekroczenia norm jakości powietrza.

W Polsce na 46 stref jakości powietrza tylko 12 spełniało normy zdrowotne dla stężeń pyłu PM10, a tylko trzy dla rakotwórczego benzo(a)pirenu.

Rząd w poprzedniej kadencji zastanawiał się nad zastąpieniem opłaty miejscowej i uzdrowiskowej opłatą turystyczną, którą samorządy mogłyby pobierać niezależnie od jakości powietrza. Do zmiany przepisów jednak nie doszło.