Nie milkną domysły, interpretacje, dyskusje, a przede wszystkim krytyka i protesty branży turystycznej po ogłoszeniu przez ministra zdrowia zaplanowanych na 15 grudnia ograniczeń, które mają przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Wśród przewidzianych restrykcji jest i taka, która dotyczy osób powracających do kraju z dalekich zagranicznych wycieczek. Chodzi o kraje nienależące do strefy Schengen.
Czytaj więcej
Rząd zaostrza rygory antycovidowe obowiązujące w życiu społecznym. Dwa ograniczenia dotyczą bezpośrednio turystyki.
Jeszcze podczas konferencji ministrów zdrowia ujawnił się chaos informacyjny dotyczący kluczowej kwestii. Wiceminister Waldemar Kraska ogłosił, że wszyscy „wracający”, niezależnie od tego, czy są zaszczepieni, czy nie, będą musieli przedstawić test (można domniemywać, że chodziło mu o negatywny wynik testu) na koronawirusa. Rodzaj testu – czy to będzie PCR czy antygenowy – nie ma znaczenia. Test powinien być wykonany nie później niż 24 godziny przed przylotem do Polski.
- Testy będą musieli wykonać wszyscy, którzy wracają do nas spoza strefy Schengen. Testy PCR i antygenowe są równoważne. Tak samo, jak jest w tej chwili, po takim przybyciu do Polski poddawane są te osoby kwarantannie, kolejny test ósmego dnia po przylocie do kraju – mówił Kraska.