Perdios mówi, że Thomas Cook przywoził stosunkowo niewielu klientów do jego kraju. – Cztery procent to na tyle niewiele, że nadrobienie tych strat będzie łatwe – wyjaśnia cytowany przez brytyjski portal branżowy TTG Media. Przyznaje jednocześnie, że hotelarze stracili między 25 a 30 milionów euro, bo Cook nie zapłacił im za klientów, którzy gościli na Cyprze od lipca do września. – Najprawdopodobniej nie odzyskają już tych pieniędzy – uważa Perdios.
CZYTAJ TEŻ: Cypr potrzebuje lepszej promocji
Wiceszef resortu turystyki wyjaśnia, że cypryjska branża była dość ostrożna we współpracy z Thomasem Cookiem już od kilku lat. – Model touroperatorski zawsze będzie silny, ale firmy muszą stawiać na dywersyfikację – wskazuje.
I tłumaczy, że strategia pozyskiwania klientów z innych państw niż te najważniejsze, jak Wielka Brytania i Rosja, nie ma żadnego związku z upadkiem Cooka. – Skupianie się na dwóch rynkach nie jest zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju – uważa, choć przyznaje, że Brytyjczycy pozostaną wyjątkowo ważną grupą turystów, szczególnie że wielu z nich podróżuje cały rok.
Wiceminister wskazuje też na trzy grupy gości, jakimi zainteresowany jest Cypr. Pierwsza to ludzie, którzy podczas jednej podróży odwiedzają kilka krajów – dotyczy to głównie turystów ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Japonii i Korei Południowej. Druga to turyści lubiący wpadać na Cypr na przedłużone weekendy – przede wszystkim chodzi o podróżnych z Europy, Bliskiego Wschodu i krajów znad Zatoki Perskiej. Trzecia to Europejczycy w wieku powyżej 50 lat.