Bardziej zamożni Rosjanie dobrze sobie radzą bez małego ruchu, tranzytem jeżdżą nawet dalej. Korzystają też z naszych nowych obiektów turystycznych. Polacy trochę mniej korzystają z obwodu kaliningradzkiego. Ale handel, usługi i cała gospodarka przygraniczna poniosła straty.
Powiedział pan, że turystyka musiała się zmienić i dostosować do nowych realiów. Jaką rolę stawiacie turystyce w gospodarce regionu?
Baza zmieniła się diametralnie. Jeszcze nie tak dawno, z 10 lat temu, hotel pięciogwiazdkowy był tylko jeden, dr Ireny Eris na Wzgórzach Dylewskich. Infrastruktura, która była z lat 70. XX w., nie spełniała dzisiejszych standardów komfortu, nie było spa, dobrej gastronomii i usług towarzyszących. Dzisiaj mamy do zaoferowania bardzo dobrą, nowoczesną bazę hotelową, gastronomiczną. Są cztery pięciogwiazdkowe hotele, około 100 nowych, innych, szlaki rowerowe i wodne. Baza jest kapitalna. Potrzeba tylko promocji. Mazury są znane, ale z czasów mojej młodości kojarzą się ze studentem w trampkach z plecakiem. Dzisiaj trzeba region przedstawiać inaczej, pokazywać nowoczesną bazę hotelową i obudować w produkty turystyczne. Takie mamy założenie. Jest też kwestia bogatej historii, np. Bitwa pod Grunwaldem potrafi przyciągnąć 70 tys. ludzi na samą inscenizację. Mamy szlak kopernikowski, dużo zabytków o charakterze sakralnym. Jest też turystyka biznesowa i prozdrowotna. Każdy nowoczesny hotel ma dobre warunki do regeneracji i rekreacji. I znacznie tańsze niż na Zachodzie.
Ważne jest też lotnisko. W tym roku zafunkcjonowały bardzo dobrze czartery do Bułgarii. Widać, że mamy chętnych, aby tam latać. Chodzi jeszcze o to, żeby czarter z Europy i świata przylatywał tu, a ludzie zostawiali pieniądze i korzystali z walorów klimatycznych i krajobrazowych.
Na tę promocję będą jakieś pieniądze?
Myślimy, jak wykorzystać środki unijne. Nie jest to łatwy temat, ale jak potraktujemy turystykę jako gałąź gospodarki, to gospodarkę można promować na zewnątrz. Spróbujemy przygotować plan, żeby wypromować turystykę regionu w świecie.