– Nasz czek różni się od tego, co ogłaszała na temat bonu pani wicepremier Jadwiga Emilewicz i co proponuje prezydent, walczący o reelekcję, bo nasz bon jest dla wszystkich. Ma walor pomocowy w czasie epidemii, jak i walor progospodarczy, bo czek dotrze do wszystkich przedsiębiorców oferujących noclegi i te około noclegowe. Czek ma uruchomić dodatkowe wydatki, ma przynieść efekt restartu całej branży. To nie jest mechanizm socjalny, uzależniony od dochodów beneficjentów i nie tylko dla dzieci na czas samych wakacji. Emeryci będą mogli na przykład wykorzystać czek na swój wypoczynek w czasie tańszych miesięcy, poza szczytem sezonu. Chcemy, żeby oprócz noclegu można było inną usługę zamówić. To jest ten element wspierania gospodarki turystycznej.
– Chociaż jest już czwarty etap odmrażania gospodarki, branża turystyczna ciągle nie ma jasnego harmonogramu działań nakreślonego przez rząd – wskazywała z kolei prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska. – Podstawowe pytanie brzmi, kiedy będą otwarte granice? W Kołobrzegu 70 procent gości w sezonie to goście zagraniczni. Jak mamy planować sezon, który już się w zasadzie rozpoczął, bez informacji kiedy będą mogli do nas przyjechać? Jak przygotować atrakcje, na przykład plaże? Sami się tym zajęliśmy, z branżą turystyczną opracowaliśmy, jak bezpiecznie korzystać z plaży. Ale są pytania na które sami nie potrafimy odpowiedzieć – mówiła Mieczkowska.
Jak dodała, samorząd niepokoi się z powodu braku wpływów z z opłaty środowiskowej, która stanowi12,5 procent przychodów miasta. – Oczekujemy, że będzie nam to zrekompensowane – podkreślała.
CZYTAJ TEŻ: Emilewicz: Bon turystyczny – tak. Inna pomoc dla turystyki – nie
Jan Korsak, przedsiębiorca turystyczny, były prezes Polskiej Izby Turystyki, odpowiadając na pytanie dziennikarzy, czy dużo firm turystycznych bankrutuje przyznał, że „na szczęście nieliczne firmy upadły”. Ale jak zaraz dodał, branża znalazła się w obliczu nienotowanej dotąd katastrofy. – Poza usługami krajowymi jesteśmy teraz uziemieni. Potrzebujemy oprócz tarcz zintegrowanego działania międzyresortowego, które pozwoli normalnie funkcjonować – wyjaśniał.
Z kolei Józef Ratajski z organizacji pracodawców Lewiatan wskazywał, że najbliższe dwa, trzy lata pokażą, ile osób straci pracę w turystyce. – Dotąd udawało się nie zwalniać pracowników dzięki elementom tarczy, ale one się kończą. Jeśli biurom podróży nie przedłuży się okresu na niezwracanie zaliczek klientom, lawina bankructw może być dosyć spora – mówił.