Booking.com być może będzie musiał zapłacić w Hiszpanii 530 milionów dolarów kary. Tak wynika z projektu decyzji tamtejszych organów regulacyjnych, które zarzucają firmie naruszenie przepisów o konkurencji.
Zdaniem prezesa Booking Holdings Glena Fogela wysokość kary jest nieproporcjonalnie wysoka do zarzutów - pisze amerykański portal branży turystycznej Phocuswire. – Jeśli decyzja zapadnie, będziemy się odwoływać – dodaje prezes. Jak podkreśla, jego firma zapewnia hotelom i innym obiektom noclegowym narzędzie, dzięki któremu pozyskują kolejnych klientów. Jest ono też tańsze niż inne kanały marketingowe.
Czytaj więcej
Na razie w Wielkiej Brytanii największym touroperatorem jest Jet2Holidays, ale w niedalekiej przyszłości może zostać pokonany. I to nie przez najbliższego rywala, czyli TUI, ale przez Booking.com.
Booking Holdings współpracuje już z Komisją Europejską w zakresie wdrożenia ustawy o rynkach cyfrowych, której celem jest zapewnienie ochrony konkurencji w handlu elektronicznym (DMA) w Europie. Fogel uważa, że zarzuty hiszpańskiego urzędu ochrony konkurencji są zbieżne z tymi wynikającymi z dyrektywy unijnej DMA. W tym ostatnim wypadku firma zgłosi swoje zobowiązania, by jej działalność była spójna z nowymi regulacjami.
Świetne wyniki finansowe Booking.com
Deklaracje Fogla padły w czasie prezentacji wyników spółki. Wartość sprzedaży usług turystycznych wyniosła w ostatnim roku 150,6 miliarda dolarów i była o 24 procent wyższa niż rok wcześniej. Przychody osiągnęły 21,4 miliarda dolarów (rok wcześniej 17,1 miliarda), a zysk operacyjny 5,8 miliarda dolarów (+14 procent rok do roku).