Prezes HOTREC: Atutem europejskiego hotelarstwa są tradycja i gościnność. Warto się ich trzymać

Europa nazywana jest Starym Kontynentem i takim powinna pozostać. Turyści przyjeżdżają do Warszawy czy Aten dla ich historii i tradycji, dla tego, co jest niepowtarzalne, czego nie można skopiować i powielić - mówi prezes europejskiej federacji hotelarskiej HOTREC Alexandros Vassilikos.

Publikacja: 24.10.2024 01:41

Opodatkowując turystykę musimy pamiętać, że wpłynie to także na gastronomię, handel i inne dziedziny

Opodatkowując turystykę musimy pamiętać, że wpłynie to także na gastronomię, handel i inne dziedziny - mówi Aleksandros Vassilikos, prezes HOTREC

Foto: Filip Frydrykiewicz

Podczas 89. zgromadzenia ogólnego Konfederacji Narodowych Organizacji Hoteli, Restauracji i Kawiarni (HOTREC), skupiającej 47 organizacji branżowych z 36 krajów Unii Europejskiej, które odbyło się w Warszawie 17 i 18 października delegaci jednogłośnie wybrali na swojego prezesa greckiego hotelarza Alexandrosa Vassilikosa.  To już druga kadencja Vassilikosa w tej roli. Każda kadencja trwa dwa lata. Gospodarzem wydarzenia była Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, członek HOTREC-u od roku 2015.

Alexandros Vassilikos w rozmowie z dziennikarką serwisu Turystyka.rp.pl podzielił się swoimi refleksjami na temat bieżących problemów branży hotelowo-restauracyjnej.

Czytaj więcej

Nitras ujawnia: Planowana opłata turystyczna to złotówka od gwiazdki. Kto zarobi?

Podatki i opłaty nakładane na turystów są dobre, dopóki nie szkodzą popytowi

Nelly Kamińska, Turystyka.rp.pl: Grecki rząd ogłosił niedawno podwyżkę opłat dla pasażerów statków wycieczkowych i gości hotelowych. Branża turystyczna protestuje. Czy to dobra decyzja, jak wpłynie na turystykę w Grecji?

Alexandros Vassilikos, prezes europejskiej federacji hotelarskiej: Nikt chyba nie spodziewał się, że tak zwana turystyka zemsty po pandemii będzie trwała tak długo. Obecnie wiele rządów reaguje na zwiększony popyt na podróże, wprowadzając podwyżki podatków, czy to VAT, czy to, jak w wypadku Grecji, podatku klimatycznego. Według mnie rządy, które wykorzystują możliwość zwiększenia wpływów podatkowych, nie biorą pod uwagę, że popyt turystyczny nie jest czymś stałym. Łatwo jest wprowadzić podatek, ale trudno go znieść. Dlatego uważam, że trzeba działać ostrożnie. Opodatkowanie turystyki jest właściwe dopóty, dopóki nie wpływa na popyt.

W ostatnim czasie nie zaobserwowaliśmy tego zjawiska, ale jestem przekonany, że obecnie wiele krajów dochodzi do punktu, w którym zbyt wysokie opłaty mogą wpłynąć na popyt. To nie oznacza, że ludzie przestaną podróżować, ale że będą podróżować gdzie indziej. Bardzo ważne jest więc, aby utrzymywać opłaty na przystępnym poziomie, zwłaszcza w czasach, kiedy na turystykę mocno oddziałuje także inflacja. Musimy uważać, by nie uczynić produktu turystycznego mniej dostępnym.

W Polsce dyskutujemy o wprowadzeniu opłaty turystycznej. Kto ma czerpać z niej korzyści – rząd, samorządy czy przedsiębiorcy turystyczni. Co pan by doradził polskim prawodawcom w kwestii opodatkowania turystów?

To, co przed chwilą powiedziałem, odnosi się również do Polski – opodatkowując turystykę, w szczególności hotelarstwo, musimy być bardzo ostrożni i pamiętać, że wpłynie to także na gastronomię, handel i inne dziedziny, bo pieniądze wydane na hotel pomnażają się w innych branżach.

Trzeba też zastanowić się, czy opodatkowujemy właściwy obszar. Co chcemy opodatkować? Ilość czy jakość? Wszystkie kraje, w tym Polska, nie potrzebują dziś ilości, ale jakości – w turystach, którzy je odwiedzają, w usługach, które same świadczą, w doświadczeniach, jakie zapewniają. Nie jestem tu, żeby doradzać polskiemu rządowi, ale jeśli już miałbym to zrobić, radziłbym ostrożność w opodatkowywaniu takiego produktu jak hotelarstwo, bo reakcja rynku będzie natychmiastowa.

Co do podziału pieniędzy, powinny one trafić do tych, którzy budują i modernizują infrastrukturę turystyczną, ale też do tych, którzy wspierają turystykę marketingowo. Pieniądze z opłat turystycznych powinny być reinwestowane w turystykę w sposób, który przyciągnie odpowiednich turystów z odpowiednich krajów na odpowiedni okres i poprawi ofertę turystyczną.

Czytaj więcej

Czy i jaka opłata turystyczna? Hotelarze zabierają głos

Najem krótkoterminowy – szanse właścicieli mieszkań i hotelarzy muszą być równe

Od wielu lat zarówno branża turystyczna, jak i lokalne społeczności borykają się z problemem najmu krótkoterminowego. Jak pan by go rozwiązał?

Nie lubię rozpatrywać najmu krótkoterminowego w kategoriach problemu. Problemem jest prawo dotyczące najmu albo raczej jego brak. Najem krótkoterminowy jest częścią przemysłu hospitality (z ang. gościnności - red.) i to się nie zmieni. Nigdy nie zajmowaliśmy ostrego stanowiska w kwestii najmu krótkoterminowego, nie byliśmy mu przeciwni i nie domagaliśmy się jego zakazania, chcemy jednak, by został uregulowany.

Po pierwsze, z myślą o konsumentach. Gość, który zatrzymuje się w takim obiekcie, musi mieć takie same zabezpieczenia i usługi, jak w hotelu, musi mieć na przykład pewność, że jego pokój został należycie wysprzątany. Wszystkie regulacje, które obowiązują w hotelach, powinny też obowiązywać w mieszkaniach na wynajem.

Po drugie, z myślą o mieszkańcach. Najem krótkoterminowy powinien istnieć, ale nie kosztem lokalnych społeczności, nie kosztem młodych par, które potrzebują mieszkań i nie kosztem ludzi, którym turyści za ścianą codziennie urządzają imprezy. I przede wszystkim, tu znów dotykamy kwestii jakości, nie kosztem samych miast. Jeśli miasto w ciągu pięciu lat podwaja liczbę łóżek, infrastruktura nie nadąży za tym wzrostem, bo nie jest dostosowana do takiej liczby użytkowników.

Po trzecie, z myślą o branży hotelarskiej. W obecnych warunkach nie ma ona równych szans w rywalizacji z wynajmującymi mieszkania. STR (ang. Short Term Rental – wynajem krótkoterminowy) nie ponosi tak wysokich kosztów eksploatacji, jak hotele, które muszą płacić za sprzątnie pokojów, konserwację, recepcję i tym podobne.

Wiele miast walczy z najmem krótkoterminowym w sposób radykalny. Barcelona zapowiedziała, że za kilka lat w ogóle zakaże STR. To nie musi iść aż tak daleko, ale będzie, jeśli tego nie uregulujemy.

Czytaj więcej

Branża turystyczna przeciw opodatkowaniu turystów. Domaga się wyjaśnień od ministra

Jednym z fundamentów hotelarstwa jest obsługa gości. Jednocześnie pojawia się coraz więcej rozwiązań cyfrowych, które nie wymagają obecności człowieka, np. roboty do masażu czy check-in i check-out poprzez aplikację. Niektórym gościom to się podoba. Jak daleko może zajść proces „digitalizacji” hotelu? Czy w miarę postępu i wdrażania technologii będzie spadać zapotrzebowanie na wykwalifikowaną kadrę?

Hotelarstwo musi włączać sztuczną inteligencję do swojego zestawu narzędzi, we współczesnym świecie nie da się tego uniknąć. Musi jednak robić to w służbie wartościom, którym hołduje, czyli, żeby być bliżej klienta, zaspokajać jego potrzeby, a nie likwidować stanowiska pracy.

Uczestniczący w naszym zgromadzeniu ogólnym w Budapeszcie ekspert od sztucznej inteligencji powiedział, że chociaż nikt nie wie, co będzie za 10 czy 15 lat, dziś raczej nikt nie straci pracy przez AI, może ją natomiast stracić na rzecz kogoś, kto wie, jak używać AI.

Kilka lat temu w Tokio działał hotel obsługiwany przez roboty. Cieszył się dużą popularnością, ludzie przyjeżdżali do niego z ciekawości, jednak potem już do niego nie wracali. Roboty nie wnosiły żadnej wartości, niczego, co wzbogaciłoby doświadczenia gości, dlatego właściciele po jakimś czasie zatrudnili ludzi.

Hospitality to świętość. Wciąż powtarzam, że hotele i restauracje nie są obiektami, w których zmienia się prześcieradła i przynosi jedzenie, nie tym zajmuje się nasza branża. Jesteśmy strażnikami lokalnych tradycji, oto, czym jest hotelarstwo. Nie jesteśmy jeszcze w miejscu, w którym łatwo moglibyśmy zrezygnować z personelu na rzecz AI. To się nie stanie dzisiaj. Nie wiem, kiedy, ale w hotelarstwie proces ten zabierze więcej czasu niż w innych branżach. Hotelarstwo to dziedzina ludzi, bez nich nie jest hotelarstwem, ja przynajmniej nie wierzę w takie hotelarstwo. AI zmieni w nim dużo, ale nie tak dużo jak w innych branżach i zmiany te będą zachodzić wolniej. Być może młodsze pokolenia myślą inaczej, ale według mnie to hotelarstwo najdłużej będzie stawiać opór temu, co przyniesie przyszłość.

Pracownicy hotelarstwa mogą być zatem spokojni o pracę?

Moja odpowiedź „z rozumu” brzmiałaby „nie wiem”, bo nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości, ale odpowiem „z serca” - tak.

Czytaj więcej

Turyści zza ściany przeszkadzają? Sąsiedzi mogą zakazać wynajmować im mieszkanie

W hotelarstwie warto trzymać się tradycji i bezpośrednich relacji z ludźmi

Jak zmieniły się na przestrzeni ostatnich lat upodobania i wymagania gości hotelowych?

Jeśli chodzi o część rezerwacyjną, klienci zdają się na technologię. Ale kiedy już przyjadą do hotelu, szukają zupełnie czego innego - autentycznych wrażeń i prawdziwego kontaktu z innymi ludźmi.

O co zatem musi w szczególności dbać hotelarz, by zdobywać przewagę na rynku, sprawiać, by goście do niego wracali? Czym może wygrać z konkurencją?

Jeśli miałbym wskazać kierunek Europie, byłoby to utrzymanie tradycji. Europa nazywana jest Starym Kontynentem i takim powinna pozostać. Ludzie przyjeżdżają do Warszawy, Wenecji, Paryża czy Aten dla ich historii i tradycji, dla przeżyć i doświadczeń, dla tego, co jest niepowtarzalne, czego nie można skopiować i powielić. Wierzę, że to właśnie interesuje bardzo dużą część gości hotelowych. Moja żona cały dzień zwiedzała Warszawę, wysyłała mi zdjęcia, była zachwycona. Warszawa jest miastem o bardzo bogatej historii, to jest wartość dodana. Powinniśmy skupiać się na tych właśnie aspektach, bo one są naszymi mocnymi stronami, i inwestować w nie, aby odróżnić się od innych. To jest strategiczny kierunek, w którym europejskie hotelarstwo powinno podążać, to jest jego przyszłość.

Oczywiście klienci mają różne upodobania czy bieżące potrzeby i do nich dobierają hotele, a hotele kreują produkty pasujące do klienta, którego chcą pozyskać, jeśli jednak chodzi o ogólne wytyczne dla hotelarstwa, postawiłbym wszystkie karty na utrzymanie wizerunku Starego Kontynentu.

Branży hotelarskiej ciąży dominująca pozycja pośredników w sprzedawaniu noclegów, platform internetowych. Z drugiej strony, trudno sobie już bez nich wyobrazić rynek. Jak ułożyć współpracę, aby wszystkie strony były zadowolone?

Mamy w Unii Europejskiej rozporządzenie regulujące tę współpracę - akt o rynkach cyfrowych, Digital Markets Act, które ma uniemożliwić dużym platformom internetowym nadużywanie siły rynkowej. Ustanawia ono także obowiązki i zasady działania tzw. gate keepers, strażników dostępu, czyli platform, które urosły tak bardzo, że ich pozycję można uznać za dominującą. Za strażników dostępu uznani zostali między innymi Booking.com i Google.com.

Oczywiście z platformami jest jak z najmem krótkoterminowym, każdy jest mile widziany na rynku, pod warunkiem, że wszyscy mają równe szanse. Hotelarz powinien mieć prawo sprzedawania swojego hotelu taniej u siebie niż u kogokolwiek innego, a tak nie zawsze się dzieje. Hotelarze ponoszą ogromne koszty inwestycyjne, a także koszty operacyjne, ostatecznie jednak nie są właścicielami produktu, który stworzyli. Jeśli wszystkie pokoje są wystawione do sprzedaży na platformie, to nie należą one do hotelarza – to jest paradoksalne i bardzo niebezpieczne. Nie można odebrać produktu właścicielowi. I temu właśnie ma przeciwdziałać Digital Market Act.

Rozmawiamy z Komisją Europejską na temat zasad implementacji DMA w odniesieniu do Google.com, jak i Booking.com, reguł, wedle których hotele powinny się pojawić na platformach. Wiele dyskusji toczy się za zamkniętymi drzwiami, nie mogę podać szczegółów. Ogólne wytyczne są takie, że zarówno platformy, jak i hotele powinny mieć możliwość swobodnej penetracji rynku, tymczasem bardzo często priorytet mają platformy, a hotele są drugie albo trzecie w kolejce. To bardzo niekomfortowa sytuacja.

Czytaj więcej

TSUE: Booking nie może zakazywać hotelom oferowania noclegów po niższych cenach

Zrównoważony rozwój to nasze zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń

Zrównoważony rozwój to kolejne wyzwanie, przed którym stoi branża hotelarska. Jak przebiega wdrażanie jego zasad?

Nie postrzegam zrównoważonego rozwoju w kategoriach wyzwania, ciężaru czy obowiązku prawnego. To jest zobowiązanie względem przyszłych pokoleń. Nasza i poprzednie generacje nie zrobiły tego, co powinny. Czerpaliśmy z zasobów planety bez zastanawiania się nad przyszłością. Teraz kryzys klimatyczny, o którym jeszcze niedawno rozmawialiśmy jak o czymś, co ma się nadejść w bliżej nieokreślonej przyszłości, stał się rzeczywistością, doświadczamy powodzi, pożarów, huraganów. Musimy więc działać szybko, a europejskie ustawodawstwo musi nadążać za szybkością zachodzących zmian.

Wiele hoteli wprowadziło już na przykład systemy zmniejszające zużycie wody i prądu - wymaga tego prawo, ale też oczekują sami konsumenci, inne z kolei potrzebują więcej czasu. Musimy pamiętać, że 70 do 80 procent hoteli i restauracji w Europie to małe rodzinne przedsiębiorstwa, które nie są w stanie szybko reagować na zmiany. Musimy dać im narzędzia i czas i dopilnować, żeby podczas tej transformacji nie zostały w tyle.

Czy miał pan okazję poznać polskie hotele? Czy na podstawie swoich doświadczeń może pan ocenić jakość polskiej oferty hotelowej?

Byłem kilkakrotnie w Polsce, w Krakowie i w Warszawie, ale nie widziałem wystarczająco dużo hoteli, aby mieć szerszy ogląd. Mieszkałem w czterech hotelach i były one fantastyczne. Byłem też pod bardzo dużym wrażeniem obu miast. Warszawa i Kraków różnią się od siebie, ale oba są na swój sposób fascynujące. Przede wszystkim są czyste, dobrze się w nich spaceruje, jest wiele do zobaczenia, gastronomia też jest świetna. Bardzo mi się w Polsce podoba.

Alexandros Vassilikos urodził się w 1976 roku w Atenach. Z wykształcenia jest ekonomistą. W wielu 24 lat przejął stery rodzinnej firmy hotelarskiej AIROTEL Group, którą kieruje do dziś. Od 2018 roku jest prezesem Greckiej Izby Hotelarskiej (Hellenic Chamber of Hotels). W 2023 roku objął funkcję prezesa Konfederacji Narodowych Organizacji Hoteli, Restauracji, Kawiarni w krajach UE i europejskiego obszaru ekonomicznego (HOTREC), skupiającej 47 organizacji branżowych z 36 krajów.

Podczas 89. zgromadzenia ogólnego Konfederacji Narodowych Organizacji Hoteli, Restauracji i Kawiarni (HOTREC), skupiającej 47 organizacji branżowych z 36 krajów Unii Europejskiej, które odbyło się w Warszawie 17 i 18 października delegaci jednogłośnie wybrali na swojego prezesa greckiego hotelarza Alexandrosa Vassilikosa.  To już druga kadencja Vassilikosa w tej roli. Każda kadencja trwa dwa lata. Gospodarzem wydarzenia była Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, członek HOTREC-u od roku 2015.

Alexandros Vassilikos w rozmowie z dziennikarką serwisu Turystyka.rp.pl podzielił się swoimi refleksjami na temat bieżących problemów branży hotelowo-restauracyjnej.

Pozostało 96% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Hotele
Hotelarze oceniają, że październik był stabilny, ale listopad zapowiada się słabo
Hotele
Booking.com narzeka na koszty. Będzie zwalniał pracowników
Hotele
Grecka Grupa Mitsis zainwestuje ćwierć miliarda euro w odnowienie swoich hoteli
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Hotele
Mniej rezerwacji w hotelach na jesień. „Prawdopodobnie efekt powodzi”