W zeszłym roku z Polski do Izraela przyjechało 100 tysięcy turystów – podaje polskie biuro Izraelskiego Rządowego Centrum Turystyki. To prawie 90 procent więcej niż rok wcześniej. W pierwszym kwartale tego roku wzrost sięga już 150 procent, w porównaniu z tym samym okresem roku 2017.
Połączenia do Izraela realizuje pięć linii lotniczych: LOT, El Al, Sun d’Or (należące do El Al), Wizz Air i Ryanair. Polacy mogą lecieć do Izraela już nie tylko z Warszawy czy Krakowa, ale też z Katowic, Poznania, Gdańska, Wrocławia, a nawet z Rzeszowa. Pomagają w tym finansowe zachęty Ministerstwa Finansów Izraela dla lotniczych przewoźników. – Te zachęty będą stosowane także w tym roku i w roku 2019, chociaż będą coraz mniejsze – wyjaśnia dyrektor generalny Ministerstwa Turystyki Izraela Amir Halevi, który odwiedził wczoraj Warszawę.
Dzięki temu Polska znalazła się w pierwszej piątce krajów, z których do Izraela przyjeżdża najwięcej gości. W sumie w 2017 roku było ich 3,6 miliona (wzrost o 24 procent wobec roku 2016), najwięcej ze Stanów Zjednoczonych, Rosji, Francji i Niemiec.
Odkąd ruszyły z Polski samoloty, zmieniła się struktura sposobu organizowania wyjazdów. O ile wcześniej zdecydowana większość turystów z Polski nich wyjeżdżała w grupach z biurami podróży (najwięcej z Ecco Holiday, Konsorcjum Biur Podróży, Rainbow), o tyle – w ocenie dyrektor warszawskiego biura Izraelskiego Rządowego Centrum Turystyki Anny Zohar-Żak – teraz już 40 procent z nich podróżuje indywidualnie.
Co ciekawe, jak zapewnia Halevi, na turystach nie zrobiła zupełnie wrażenia awantura dyplomatyczna o zapisy w znowelizowanej ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej. – Wręcz przeciwnie, samoloty z Polski są pełne – mówi dyrektor. – Do Izraela przyjeżdża teraz dużo młodych ludzi, a dla nich polityka nie ma takiego znaczenia. Chcą zwiedzać świat i sami go poznawać.