TO BYŁ ROK... Baszczyński: Postawiliśmy na „egzotykę”. To się opłaciło

Pandemia szalała, paliwa drożały, złotówka osłabła, decyzje administracji rządowej zaskakiwały, a mimo to udało nam się rok zakończyć z zyskiem, a nawet powiększyć udział w rynku – wspomina Grzegorz Baszczyński, prezes biura podróży Rainbow.

Publikacja: 30.12.2021 01:43

Grzegorz Baszczyński główne zagrożenie dla turystyki wyjazdowej w 2022 roku widzi w polityce krajowe

Grzegorz Baszczyński główne zagrożenie dla turystyki wyjazdowej w 2022 roku widzi w polityce krajowej i międzynarodowej

Foto: Rainbow

Ostatnie dni grudnia to dobry moment, by spojrzeć wstecz i podsumować mijający rok – jakie wydarzenia zaliczymy do sukcesów, a jakie do porażek? Warto też wybiec myślą naprzód i ujawnić plany, nadzieje i oczekiwania na kolejne dwanaście miesięcy. W naszym cyklu "To był rok..." swoimi opiniami dzielą się z nami menedżerowie reprezentujący różne segmenty turystyki. Dziś podsumowanie Grzegorza Baszczyńskiego, prezesa biura podróży Rainbow i wiceprezesa Polskiej Izby Turystyki.

- Od załamania do euforii i z powrotem, tak najkrócej określiłbym to, co działo się w tym roku - mówi Grzegorz Baszczyński.

Czytaj więcej

Orły Turystyki w rękach wybitnych przedstawicieli branży turystycznej

- Zaczęło się marnie – pod koniec 2020 rząd wprowadził kwarantannę dla wracających z zagranicy. Kilka dni wcześniej Rainbow wysłał swój pierwszy w covidzie czarter na Dominikanę i tak szybko jak ludzie zaczęli ten lot rezerwować, tak samo szybko zaczęli z niego rezygnować. Postanowiliśmy jednak wytrzymać i zaciskając zęby i licząc straty lataliśmy dalej. Okazało się, że opłacało się poczekać, nie minęły bowiem trzy tygodnie a nasi rządzący już rodaków z kwarantanny zwolnili – wystarczył negatywny test PCR, by można było latać po całym świecie.

To naprawdę zmieniło wiele – nasi klienci, zmęczeni pandemią, drugą falą, restrykcjami i wreszcie zimową pogodą masowo wybierali ucieczkę w tropiki. A tam raj – hotele otwarte, restauracje działają, bez masek można chodzić....

Na początku lutego polecieliśmy więc do Meksyku, w połowie lutego z Katowic na Dominikanę, a potem już poszło – Kenia, Dubaj, Fudżajra, Zanzibar. Wszystkie te kierunki latały regularnie i sprzedawały się wyśmienicie.

Nie inaczej było z sezonem letnim. Najpierw nieśmiałe początki – Grecja otworzyła się 14 maja, a Rainbow już o 8 rano tego dnia miał trzy samoloty w powietrzu – dwa na Zakintos i jeden na Rodos. A potem z każdym dniem było lepiej i lepiej. Wypełniały się samoloty do Turcji, Albanii, Chorwacji, Bułgarii. Sprzedaż była coraz większa, marże zadowalające i jedyne na co można narzekać to to, że cała branża nie doceniła potencjału rynku i w lipcu i sierpniu nie daliśmy rady poprawnie obsłużyć ogromnego ruchu chętnych na wyjazdy turystów. Kolejki w biurach i nieodbierane telefony w call center to była latem norma.

W naszym call center na przykład stworzyliśmy osobny zespół, który zajmował się wyłącznie udzielaniem klientom odpowiedzi na pytania dotyczące warunków wjazdu i restrykcji panujących w poszczególnych krajach. Wszystko po to, żeby odciążyć ludzi ze sprzedaży bezpośredniej. A mimo to i tak odbieraliśmy ledwie 60 procent telefonów.

Czytaj więcej

Touroperatorzy: Polska turystycznym liderem Europy. Uratowała sezon w Grecji

Bieżąca zima zapowiadała się równie dobrze, stąd nasza decyzja – przyznaję, dość ryzykowna – o otworzeniu lotów na Karaiby nie tylko z Warszawy, ale także z Katowic i Poznania. Zaryzykowaliśmy i się udało. Trzy samoloty tygodniowo do Meksyku, trzy na Dominikanę, dwa na Kubę, dwa do Kenii, dwa do Emiratów i jeden do Omanu to największy program egzotyczny, jaki kiedykolwiek którykolwiek touroperator realizował w Polsce. I to wszystko w trakcie pandemii!

Niestety, nasz hurra optymizm zamienił się w przygnębienie, gdy po początkowych listopadowych sukcesach przyszedł grudzień, a wraz z nim kompletnie niezrozumiała decyzja władz, że po powrocie do Polski nawet zaszczepieni muszą się testować, żeby uniknąć kwarantanny. Niezrozumiała, bo zakładam, że tak jak w innych krajach, zaszczepionym powinniśmy życie ułatwiać, a nie utrudniać, zwłaszcza, że wiele osób szczepiło się właśnie po to, żeby bez przeszkód podróżować. Oni poczuli się oszukani.

Do tego doszedł tradycyjny już bałagan z pisanym na kolanie i opublikowanym w ostatniej chwili projektem rozporządzenia, wątpliwości interpretacyjne, chaos informacyjny. W efekcie w ciągu tygodnia sprzedaż egzotyki spadła nam o 50 procent.

Czytaj więcej

Rainbow: Przed Bożym Narodzeniem ruszą loty do Omanu, Sri Lanki i na Kubę

Mimo tych wszystkich przeszkód jestem bardzo zadowolony z wyników biznesowych – osiągniemy w tym roku około 1,3 miliarda złotych przychodów, co umocni nas na trzecim miejscu wśród touroperatorów na polskim rynku (po TUI i Itace – red.). Na pewno też pokażemy istotnie dodatni wynik finansowy, chociaż jaki on będzie, nie wiem jeszcze, bo uwzględniając ostatnie restrykcje szykuje się spora strata za sam grudzień. Ale zdecydowanie będziemy mogli być dumni, że w tak zmiennych warunkach, wobec drożejącego paliwa, bardzo słabej złotówki, szalejącej pandemii i niepewności, co będzie jutro, udało nam się osiągnąć niezłe wyniki i zyskać przy tym udziały w rynku.

Mijający rok zaznaczył się też zmianami w zarządzie Rainbowa. W czerwcu zmniejszyliśmy to ciało z pięciu do czterech osób, dwóch kolegów przeszło do rady nadzorczej, a jeden wszedł w jego skład. Oprócz mnie zasiadają w nim teraz Piotr Burwicz, Maciej Szczechura i Jakub Puchałka. To bardzo sprawni menedżerowie - nie boją się podejmować decyzji, są kreatywni i niezwykle pracowici. Zdecydowanie sprawdzili się w boju i to w najtrudniejszych warunkach, jakie można sobie wyobrazić. Jestem bardzo zadowolony, bo tworzymy dobrze rozumiejący się zespół.

Co do przyszłego roku, to oczekiwania mamy podobne, jak inne biura podróży. Chcielibyśmy powtórzyć wyniki z roku 2019 (Rainbow miał wtedy 1,6 miliarda złotych przychodów – red.). Niestety, widać już wyraźnie, że pandemia nadal będzie rozdawała karty.

Czytaj więcej

Grzegorz Baszczyński: Wiosną turystyka odbije na kształt litery V

Przy czym moje obawy nie dotyczą samego potencjału rynku i chęci klientów do korzystania z wyjazdów zagranicznych, bo zakładam, że będzie ona nadal na wysokim poziomie. Martwię się raczej sytuacją polityczną, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Mamy nierozwiązany konflikt z Unią Europejską, mamy problem na Białorusi i Ukrainie, mamy wreszcie inflację i ogólną niestabilność na scenie politycznej i geopolitycznej. Jeśli na tych polach nie wydarzą się jakieś negatywne niespodzianki, to rok 2022 powinien być dla turystyki wyjazdowej bardzo udany.

Ostatnie dni grudnia to dobry moment, by spojrzeć wstecz i podsumować mijający rok – jakie wydarzenia zaliczymy do sukcesów, a jakie do porażek? Warto też wybiec myślą naprzód i ujawnić plany, nadzieje i oczekiwania na kolejne dwanaście miesięcy. W naszym cyklu "To był rok..." swoimi opiniami dzielą się z nami menedżerowie reprezentujący różne segmenty turystyki. Dziś podsumowanie Grzegorza Baszczyńskiego, prezesa biura podróży Rainbow i wiceprezesa Polskiej Izby Turystyki.

Pozostało 94% artykułu
Nowe Trendy
TO BYŁ ROK... Hamouda: Mimo pandemii otworzyliśmy nowy kierunek, i wygraliśmy
Biura Podróży
Itaka zainaugurowała sezon narciarski w tureckim Erciyes
Nowe Trendy
Anglia - branża turystyczna bez nadziei na poluzowanie obostrzeń wjazdowych
Nowe Trendy
Porty na Karaibach nie wpuszczają statków z covidem. Armatorzy zmieniają plany
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biura Podróży
Traveldata: w biurach podróży lekka cenowa korekta przyszłorocznych wakacji