Fabio Gerola z Trydenckiej Organizacji Turystycznej (Trentino Tourism Board) jest przekonany, że jak tylko wyciągi ruszą, przyjadą też Polacy. Nawet, jeśli będzie już po szkolnych feriach.
Polska jest dla Trydentu ważnym rynkiem – w zeszłym sezonie zimowym przyjechało tu 150 tysięcy gości z Polski. – Pod względem liczby przyjazdów Polska znajduje się na drugim miejscu po Niemczech, ale jeśli weźmiemy za wskaźnik noclegi, wysuwa się na prowadzenie – wyjaśnia Gerola.
Dla lokalnej branży turystycznej Polacy ważni są z jeszcze jednego powodu. – Kiedy kilkanaście lat temu zaczynałem pracę z polskim rynkiem, większość turystów przyjeżdżała do apartamentów samochodami wypełnionymi własnym jedzeniem. Dziś coraz więcej osób mieszka w hotelach, także tych drogich, i korzysta z restauracji – mówi. Polscy narciarze odwiedzają zarówno tańsze, jak i najdroższe ośrodki narciarskie regionu. Madonna di Campillo, która zalicza się do tych ostatnich, co roku bardzo mocno liczy na Polaków.
CZYTAJ TEŻ: Włoskie regiony narciarskie walczą o sezon
Tamtejsi hotelarze, podobnie zresztą jak ci z innych miejscowości (w Trydencie działa 40 ośrodków wypoczynkowych), są gotowi na przyjęcie gości. – Lato było dla nas sprawdzianem – twierdzi Gerola. – Hotelarze opracowali protokoły sanitarne i je wdrożyli. Na zimę nawet je zaostrzyli, bo w tym okresie, po powrocie z nart, więcej czasu spędza się jednak w pomieszczeniach zamkniętych niż latem – tłumaczy.