Amerykański touroperator Intrepid Travel przygotował raport, w którym analizuje przyszłość turystyki. Jego zdaniem pomysłem na zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych – dziś turystyka odpowiada za wytwarzanie kilku procent z nich – mogłoby być wprowadzenie „paszportów węglowych”. Idea zakłada stworzenie rocznych limitów do wykorzystania „praw do emisji” dla każdego podróżnego, których nie mógłby on przekroczyć - donosi CNN.
Czytaj więcej
Rządy powinny nałożyć na firmy turystyczne obowiązek przestrzegania zasad zrównoważonego biznesu. Turystyka to potężna gałąź gospodarki i musi szczególnie dbać o klimat i lokalne społeczności – uważają światowi menedżerowie.
Pomysł może się wydawać ekstremalny, ale tak naprawdę nie jest nowy. Podobny, nazwany „osobistym handlem emisjami”, był dyskutowany w brytyjskim parlamencie w 2008 roku. Ostatecznie został odrzucony.
Turystyka truje środowisko naturalne
W Stanach Zjednoczonych ślad węglowy przypadający średnio na jednego mieszkańca wynosi 16 ton – to najwyższy wskaźnik na świecie. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii jest to 11,7 tony, ale to w dalszym ciągu pięciokrotnie więcej niż wartość rekomendowana przez Porozumienie Paryskie, którego celem jest utrzymanie wzrostu temperatury powietrza na świecie poniżej 1,5 stopnia Celsjusza wobec czasów przedprzemysłowych.
Na świecie przeciętnie ślad węglowy przypadający na jedną osobę zbliża się do 4 ton, żeby jednak wzrost temperatury nie przekroczył 2 stopni Cejsjusza, wskaźnik ten musi zostać obniżony do 2050 roku do mniej niż 2 ton. To odpowiada mniej więcej dwóm lotom tam i z powrotem z Nowego Jorku do Londynu.