Za mało pracowników do kontrolowania stanu zdrowia pasażerów na lotniskach, brak dyscypliny wśród gości korzystających z plaż i libacje alkoholowe na ulicach – to problemy, z jakimi już boryka się Majorka.
Stowarzyszenie Pracowników Medycznych, które jest odpowiedzialne za prowadzenie kontroli stanu zdrowia pasażerów przylatujących na hiszpańskie lotniska, obawia się, że nie podoła tym obowiązkom, jeśli latem na Majorkę zacznie przyjeżdżać wielu ludzi. Zdaniem Mar Faraco, rzeczniczki stowarzyszenia, wykwalifikowanych osób jest zwyczajnie za mało, pisze magazyn „Mallorca Magazin” w elektronicznym wydaniu.
CZYTAJ TEŻ: Wakacje w Hiszpanii z wieloma ograniczeniami
W weekend 20-21 czerwca na Majorkę przyleciała na próbę grupa niemieckich turystów. To miał być test, pilotażowy program przywracania turystyki na Balearach. Początkowo miał trwać od 15 do 29 czerwca i miało z niego skorzystać 10,9 tysiąca Niemców – to właśnie ten rynek został wybrany do projektu. Ale rząd Hiszpanii zdecydował się otworzyć granice wcześniej, bo 21 czerwca. Na Majorce wylądowały dwa tysiące gości.

Na Balearach zatrudnionych jest 150 pracowników medycznych, a to za mało, by obsłużyć wszystkich turystów. Już teraz na Ibizie do pomocy zaangażowani zostali policjanci. Tymczasem za badanie przyjeżdżających z zagranicy odpowiadają lekarze i pielęgniarki – jeśli okaże się, że ktoś ma podwyższoną temperaturę, trzeba wykonać mu test na obecność koronawirusa.
ZOBACZ TEŻ: Egipt pyta: Czy masz objawy covidu-19?
To nie koniec problemów Balearów. W pierwszą niedzielę lata na plaże Majorki wybrali się nie tylko turyści, ale też mieszkańcy wyspy. Wypoczywających było tak dużo, że trudno było utrzymać wymaganą odległość 1,5 metra od każdego. Zasady mówią też, że nie wolno przebywać w grupach liczących ponad 25 osób. Brak dyscypliny spowodował, że niektóre plaże zostały zamknięte, jak choćby ta w Illetes pod Palmą. Ale władze nie zawsze decydowały się na taki krok – przykładem może być plaża Estanys na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy.
W miniony weekend wiele młodych ludzi postanowiło też spotkać się ze znajomymi, co kończyło się libacjami alkoholowymi na ulicach. Ponieważ duże dyskoteki są w dalszym ciągu zamknięte, młodzi imprezowali nie tylko w mieszkaniach czy domach, ale też na zewnątrz. W niedzielny poranek w dzielnicach przemysłowych Palmy – Son Castelló i Can Valero bawiło się 500 osób, które nie zachowywały odpowiedniej odległości i organizowały nielegalne wyścigi samochodowe.

Rząd Balearów utrzymuje zakaz prowadzenia działalności klubów nocnych i dyskotek, w których normalnie mogłoby przebywać ponad 300 osób. W miejscowościach turystycznych Playa de Palma i Magaluf nadal zamknięte są również mniejsze lokale. Ich właściciele są oburzeni i zapewniają, że mogą regulować zarówno liczbę osób, jak i przestrzeganie przepisów sanitarnych.
WARTO: Na Cypr tylko z przepustką Cyprus Flight Pass
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.