Szlachta: Do tej pory POT spacerował, teraz będzie biegł sprintem

Polska Organizacja Turystyczna to organizacja skostniała, zbiurokratyzowana i ociężała. Ale to się zmieni. Choćby dlatego, że ma nowe zadanie – nadzorować wydanie 5,3 miliarda złotych na rozwój turystyki i uzdrowisk po pandemii – zapowiada nowy prezes POT Rafał Szlachta.

Publikacja: 04.11.2020 15:43

Szlachta: Do tej pory POT spacerował, teraz będzie biegł sprintem

Foto: Rafał Szlachta objął nowe stanowisko w poniedziałek, 2 listopada. Fot. Filip Frydrykiewicz

Z pańskiego życiorysu wynika, że miał pan bardzo różnorodne doświadczenia – sportowca, działacza sportowego, przedsiębiorcy, urzędnika. Które z nich najbardziej przydadzą się nowemu prezesowi POT?

W każdej z tych działalności miałem zespoły ludzi pod sobą, współpracowałem z zespołami. I za każdym razem ta kariera się rozwijała. Byłem prezesem Polskiego Związku Muaythai, sekretarzem generalnym Europejskiej Federacji Muaythai, członkiem zarządu Światowej Organizacji Muaythai i wreszcie jej wiceprezesem.

CZYTAJ TEŻ: Rafał Szlachta prezesem Polskiej Organizacji Turystycznej

Ale zacząłem od organizowania wyjazdów wypoczynkowych dla dzieci i młodzieży, kiedy byłem jeszcze studentem krakowskiej AWF. Na trzecim roku założyłem firmę. Chyba z siedem, czy osiem lat co roku robiliśmy po osiem turnusów latem i potem jeszcze zimą.

W tym czasie żona założyła biuro agenta turystycznego i przez dwa lata byliśmy agentami turystycznymi. Jeździliśmy na targi, zbieraliśmy oferty, sprzedawaliśmy wakacje.

Potem jeszcze prowadziłem klub sportowy, który przynosił duże dochody. Można powiedzieć, że zajmowałem się zawsze dziedzinami, które przynosiły i radość, i pieniądze.

Te wszystkie doświadczenia się kumulowały. Nie chcę przez to powiedzieć, że znam się świetnie na turystyce, bo z kolei ostatnie miesiące, które spędziłem kierując departamentem turystyki w Ministerstwie Rozwoju pokazały mi, jak różnorodna jest to dziedzina gospodarki, z ilu segmentów się składa.

Z kolei ostatnie miesiące, kiedy kierowałem departamentem turystyki w Ministerstwie Rozwoju, nauczyły mnie pokory, jeśli chodzi o tworzenie prawa. Przyznaję, że wcześniej nie miałem pojęcia, jak powstają ustawy. Jaka jest sieć zależności i powiązań – te wszystkie ministerstwa, KPRM, Komisja Europejska, Sejm, Senat, komisje, spotkania, konsultacje, narady, wystawanie pod gabinetami, proszenie o decyzje…

Gdyby nie covid nie dowiedziałbym się i nie przeżył w kilka lat nawet jednej czwartej tego, co w warunkach epidemii przeżyłem i widziałem w ciągu kilku miesięcy. Za to jestem losowi ogromnie wdzięczny.

A przy okazji miałem to szczęście, że współpracowałem z dwoma świetnymi fachowcami w swoich dziedzinach – wiceministrem rozwoju Andrzejem Gutem-Mostowym i wicedyrektorem departamentu, świetnym prawnikiem legislatorem, Dominikiem Borkiem, którzy byli moimi przewodnikami po tym świecie. Tworzyliśmy team, w którym każdy miał swój odcinek zadań, ale też każdy mógł się wspomóc wiedzą drugiego.

Jednocześnie liczne spotkania, bezpośrednie i on line, jakie wtedy odbywaliśmy z przedstawicielami branży turystycznej dały mi wgląd w całą paletę opinii, sytuacji, problemów jakimi żyje to środowisko.

WARTO: Debata. Tarcza dla turystyki – zabrakło pieniędzy dla organizatorów

Kolejny wątek to moje liczne zagraniczne kontakty. Z racji obowiązków w strukturach międzynarodowych sportu zjeździłem pół świata, nawet więcej niż pół świata. Często, kiedy wyjeżdżałem, miałem okazję poznawać nowe miejsca, a czasem wracałem do nich z rodziną.

Wiadomo, że sport z turystyką się przeplata. Najlepiej było to widać podczas dorocznych SportAccord Forum, na które zjeżdżają się z całego świata organizatorzy imprez sportowych, przedstawiciele biznesu, ministrowie turystyki i organizacje odpowiedzialne za promowanie miast i regionów, jak na przykład Visit Dubaj czy Visit London. Te ostatnie pozyskują tam imprezy turystyczne. Zresztą same federacje sportowe występują w roli ambasadorów swoich krajów, bo zabiegają o ściągnięcie dużych wydarzeń sportowych do swoich krajów.

Staje pan na czele POT w najtrudniejszym dla turystyki momencie w jej historii. Różne środowiska zawodowe są tak zdesperowane, że przeszły z etapu pisania petycji i postulatów do etapu demonstrowania na ulicach. Mam na myśli przejazdy autokarów w Krakowie i Warszawie, czy planowane na piątek spotkanie na placu Zamkowym w Warszawie hotelarzy, organizatorów konferencji, touroperatorów, agentów, przewodników i dziedzin pokrewnych. Co POT może dla nich zrobić?

POT może udzielić realnej, bezpośredniej pomocy branży turystycznej. Dzięki Krajowemu Programu Odbudowy wkrótce pozyskamy z Unii Europejskiej 3,8 miliarda złotych. To mają być pieniądze z tak zwanego funduszu odbudowy na odrodzenie i przekształcenie turystyki po pandemii. Do tego jeszcze 1,5 miliarda złotych na danie nowego życia polskim uzdrowiskom. Te pieniądze będą przechodziły przez POT. To nam daje szerokie pole manewru.

Nie mamy jeszcze rozpisanych konkretnych działań, ale na pewno jednym z celów będzie rozproszenie turystyki, dotarcie z tymi pieniędzmi do miejsc, które jeszcze z turystyką nie mają wiele wspólnego, ale mają potencjał. Chodzi między innymi o tworzenie nowych miejsc pracy.

A także poprawę warunków tam, gdzie turystyka już się rozwija, o edukację i szkolenia dla branży turystycznej, o unowocześnianie turystyki, na przykład poprzez cyfryzację i umożliwienie zwiedzania on line, co jest ważne w razie kolejnego unieruchomienia turystyki w razie kryzysu.

Będą też z tego duże pieniądze na promocję zagraniczną, w tym na dopłaty dla przedsiębiorców, którzy będą chcieli uczestniczyć w targach, które są oknem na świat. Trzeba mieć duży portfel, żeby wyjść z dobrą, atrakcyjną i zauważalną promocją.

Te działania mają dotyczyć turystyki krajowej.

Wszystkie działania dotyczą oczywiście turystyki krajowej. Każdy kraj dostanie swoją pulę na rozwijanie turystyki u siebie.

Jak to pomoże branży turystycznej? Ludzie zapytają: prowadzę hotel, wypożyczalnię kajaków, biuro turystyki młodzieżowej, co ja z tego będę miał?

Będziemy mogli unowocześnić jego biznes. Ale nie na zasadzie odmalowania biura, tylko na przykład przez zbudowanie rampy dla niepełnosprawnych, wymianę systemu grzewczego na ekologiczny i tańszy w użytkowaniu, daniu mu narzędzi do cyfryzacji jego działalności lub wypromowaniu. Czyli będą to zarówno twarde formy pomocy, na przykład inwestycje w infrastrukturę, jak i miękkie, jak promocja.

Z kolei uzdrowiska – ten projekt szczególnie spodobał się w Brukseli – chcemy po prostu zmodernizować. Wiele z nich ma ciągle nienowoczesne urządzenia. Uzdrowiska kojarzymy ciągle z miejscem dla emerytów, poprawiających sobie zdrowie na starość. Tymczasem uzdrowiska mogą też służyć młodszym ludziom do odnowy psycho-somatycznej, co będzie szczególnie ważne w dobie po pandemii. Na świecie uzdrowiska to po prostu ośrodki spa i to samo chcemy zrobić u nas.

To silnie wiąże się z turystyką zdrowotną – gdybyśmy unowocześnili uzdrowiska moglibyśmy konkurować z podobnymi usługami w innych krajach regionu.

Co polski przedsiębiorca turystyczny ma zrobić, żeby uzyskać udział w tych środkach?

Za wcześnie na szczegóły, do końca roku będziemy znać ostateczną sumę tego funduszu. Ale myślę, że najlepiej będzie, jeśli będzie się o to dowiadywał w swojej regionalnej lub lokalnej organizacji turystycznej. To one bowiem będą naszym naturalnym partnerem w dzieleniu tych środków, operatorami trafiającymi w konkretne punkty z pomocą.

POT z agencji odpowiedzialnej jedynie za promowanie turystyki i dysponującej skromnym budżetem 50 milionów złotych rocznie stanie się kreatorem turystyki. Będzie wpływał na jej kształt. To wymaga też nowego kształtu samej organizacji.

To prawda, będziemy kreatorem w tym sensie, że będziemy inwestować w te części turystyki, które mogą przynieść sukces. W tym kontekście widzę na przykład branżę targową. Targi, z różnych dziedzin gospodarki, przyciągają do Polski dużą liczbę turystów biznesowych. Napędzają cały łańcuch usług: transport samolotowy, hotele, usługi przewodników itp.

Podobnie promocji służą imprezy sportowe. Tematyka jest panu bliska.

POT chciałby się zająć promocją Polski w ramach Igrzysk Europejskich 2023. Podobnie jak to miało miejsce w wypadku Euro 2012.

Połowa dyscyplin zaplanowana jest w Krakowie, a połowa w Małopolsce. Sprzyja nam, że pierwszy raz ta impreza odbędzie się w kraju, który jest w strefie Schengen, co ułatwia podróżowanie, i wydaje się, że do 2023 roku pozbędziemy się pandemii.

Wrócę do pytania – jaki POT jest potrzebny do tych nowych zadań? Jaka jest pańska wizja Polskiej Organizacji Turystycznej?

Nie chciałbym narzekać na to, co dzisiaj mamy, ale to jest dla mnie żółw. Przyszedłem do instytucji, która idzie spacerem, tymczasem ja chciałbym, żeby biegła sprintem.

POT to ciało bardzo zbiurokratyzowane. Podam przykład – na każdej fakturze podpisuję się jako ostatni. Wie pan, który jest mój podpis? Jedenasty! Pokażę, żeby nie być gołosłownym… (podchodzi do biurka bierze z niego dokument i pokazuje, liczy podpisy) a nie, trzynasty! Niezależnie od tego, czy to faktura na 17 złotych czy na 170 tysięcy musi się na niej podpisać trzynaście osób różnego szczebla.

Druga rzecz – natura ludzi tu pracujących, zurzędniczenie. Każdy chce mieć podpis, który będzie go krył. Oczywiście, to co wynika z przepisów – trzeba tego przestrzegać. Ale oczekiwałbym większej kreatywności pracowników, a nie poruszania się utartymi, bezpiecznymi dla nich koleinami. Jeśli przyjdą do mnie z dobrym pomysłem, dostaną zielone światło.

O, jeszcze jeden przykład – program do księgowości ma 15 lat. Czyli jest z innej epoki, pani w księgowości traci czas.

Może taka formuła pracy sprawdzałaby się w urzędzie, który nie wymaga dynamicznego działania. Ale dzisiaj mamy takie wyzwania, że musimy działać dynamicznie, elastycznie, kreatywnie.

Jakie pierwsze decyzje podjął pan w związku z tym?

Kadrowych żadnych – nikogo nie zwolniłem, nikogo nie zatrudniłem. Moment jest zbyt trudny, żeby robić teraz rewolucję kadrową i strukturalną. Nowe kadry i struktura potrzebowałyby zbyt dużo czasu, żeby się docierać. Będziemy zmieniać POT ewolucyjnie. Na pewno muszę wzmocnić dwoma, trzema osobami komórkę – która już praktycznie uległa likwidacji, została tylko jedna pracownica – odpowiedzialną za pozyskiwanie środków unijnych. Jeśli natomiast chodzi o sposób działania – tak, to będzie rewolucja.

Merytorycznie – poprosiłem departamenty krajowy i zagraniczny o przygotowanie pomysłów na działania po pandemii, czy kiedy pandemia będzie się kończyć. Musimy być gotowi na różne rozwiązania i scenariusze. Bardzo ważne jest, kto pierwszy wystąpi z promocją, bo ten będzie lepiej zapamiętany. Nie chcemy czekać aż inni rozpoczną i potem się przebijać ze swoim komunikatem przez komunikaty konkurencji, bo to jest dużo trudniejsze. Trzeba być pierwszym.

Musimy wiedzieć który zagraniczny oddział uruchomić w razie potrzeby, jakie ma możliwości i w jakim zakresie. Jakie materiały przygotować – to nie mogą być odgrzewane filmiki promujące ogólnie Polskę, to muszą być spoty promujące Polskę konkretnie tu i teraz, po pandemii, mówiące, że Polska jest bezpiecznym kierunkiem. Musimy być z tym gotowi.

Są pieniądze na to?

Tu nie trzeba dużych pieniędzy, zresztą budżet POT na wiele pozwala. Swoją drogą ciekawe, bo aż posłowie opozycji się dziwili podczas posiedzenia komisji sportu i turystyki, że POT w czasie szykowania budżetu nie walczył o więcej pieniędzy, choć wszyscy wiedzą, jak trudna jest sytuacja turystyki.

Będziemy wnioskować o trochę więcej środków, bo będą one potrzebne, kiedy ponownie rynki europejskie się otworzą na wyjazdy swoich obywateli. Chcemy być tam widoczni.

Chciałem poznać pańskie stanowisko w sprawie bonu turystycznego – do wydania są 4 miliardy złotych, do tej pory do branży turystycznej trafiło zaledwie 230 milionów złotych (czytaj: „Debata. Bon turystyczny inspiruje do podróżowania”). Czyli de facto dopiero ledwo nadgryziono ten tort. Reszta czeka jeszcze na skonsumowanie. Jak sprawić, żeby jak najszybciej trafiła w ręce branży? Padają wnioski, żeby bon tak wypromować, żeby uruchomił dodatkowy popyt i dzięki temu, żeby część tej sumy trafiła też do hoteli miejskich. Inny postulat, który nazywam „uwolnić bon”, to postulat zmiany prawa tak, aby bonem można było płacić za inne niż noclegi usługi, głównie chodzi o atrakcje turystyczne (więcej: „Debata. Bon turystyczny do poprawy? Niewykluczone”). Czy widzi pan tu rolę dla POT?

Widzę rolę POT i dla ustawodawcy. Zgadzam się, że potrzebne jest pewne otwarcie. Departament turystyki nie śpi jednak i pracuje nad tym. Chodzi tylko o stworzenie takich zabezpieczeń, żeby bon nie trafił do warsztatu samochodowego, ale na pewno do usługodawcy stricte turystycznego. O ile w wypadku organizatorów turystyki i obiektów noclegowych to było stosunkowo łatwe do sformułowania w ustawie, ponieważ są oni wszyscy rejestrowani i mamy ewidencje potwierdzające czym się zajmują, o tyle w odniesieniu do atrakcji turystycznych nie ma takiego narzędzia.

Ministerstwo pracuje nad tym, żeby powstała też baza usługodawców – od przewodnika turystycznego i wypożyczalni kajaków do muzeum czy innej atrakcji turystycznej.

Jako POT popieramy tę inicjatywę.

Co jeszcze POT może zrobić, żeby pieniądze z bonu, trzymane na razie w skarpetach turystów popłynęły szerszym strumieniem?

Oczywiście będziemy promować bon i aktywne spędzanie wolnego czasu. Pierwsze miesiące pokazały, że informacja o bonie nie dotarła jeszcze do wszystkich. O ile konsumenci z dużych miast już je pobrali, o tyle ci z małych miejscowości i ze wsi – szczególnie na wschodzie kraju – czasem nawet nie wiedzą o jego istnieniu. Mamy na to pieniądze, a w naszym oddziale w Wieliczce powstał nawet specjalny zespół, który ma to zadanie.

Szczególny nacisk chcemy położyć na wycieczki szkolne, w tym nawet jednodniowe, bez noclegu. Te ostatnie są podstawą dla przeżycia firm autokarowych i przewodników.

Sukces POT w części zależy od współpracy z regionalnymi i lokalnymi organizacjami turystycznymi. Jak pan ją widzi?

Zależy nam na tej współpracy, szczególnie teraz, kiedy mamy pozyskać tak duże środki unijne. Myślę, że oni też będą chcieli w tym uczestniczyć, ponieważ obsługa tych zadań będzie dobrze opłacona, tym słabszym pozwoli nie tylko przetrwać, ale i rozwinąć działalność. Ta akcja może zaowocować w ogóle nowym etapem współpracy między POT-em, ROT-ami i LOT-ami.

W ministerstwie trwają – z mniejszym lub większym natężeniem – prace nad ważnymi dla branży turystycznej ustawami: o płacie turystycznej, o najmie krótkoterminowym, o promocji turystycznej, czyli nowa ustawa o POT. Za każdą kryje się chęć rozwiązania jakiegoś problemu. Jak prezes POT się do tych problemów odnosi?

Choć czas pandemii nie sprzyja prowadzeniu konsultacji, bo trudno się spotykać bezpośrednio, trzeba to robić on line, to uważam, że jeśli chodzi o opłatę turystyczną, to jest to doby czas, żeby ją uchwalić. Dwa czy cztery złote dziennie nie obciąży turysty na tyle, żeby go zniechęcić do podróżowania. To przeważająca opinia przedsiębiorców turystycznych. Jestem też zdania, podobnie jak wiceminister Andrzej Gut-Mostowy, żeby zdecydowana większość dochodów z tych opłat trafiała do samorządów. Przydadzą im się te pieniądze, bo pandemia wydrenowała ich kieszenie i nie mają pieniędzy na promocję.

Najem krótko terminowy – nie wiem, czy to jest teraz pilna sprawa. Życie i pandemia zweryfikuje rynek. Pamiętajmy, że wiele z tych mieszkań było kupowanych na kredyt, specjalnie na wynajem. Może się okazać, że brak przychodów spowoduje, że ich nabywcy nie będą mogli spłacać tych kredytów. Stąd sądzę, że wiele z nich upadnie.

Generalnie takie zjawisko by mnie martwiło, jako prezesa POT, bo duży wybór noclegów, a szczególnie tanich, powoduje, że ludzie chętniej podróżują, a na tym nam przecież zależy.

Co do nowej ustawy o POT – niewątpliwie przydałoby się nowe prawo, które dałoby nam możliwość dynamiczniejszego działania nie mówiąc już o rozszerzeniu kompetencji POT, choćby wynikających z nowych zadań, jakie mamy przejąć (fundusze europejskie).

Poza tym jako były przedsiębiorca i zwolennik wolnego rynku uważam, że POT powinien być w znacznej mierze kreowany przez biznes. To przedsiębiorcy najlepiej wiedzą, czego im potrzeba. Takie rozwiązania własnościowe mają inne kraje. Inna rzecz – czy jesteśmy już gotowi na taki model, czy nie wyrządzi on większych szkód niż to warto? To wymaga dyskusji. Na pewno głębokie zmiany nie powinny nastąpić zbyt szybko, bo mogą sparaliżować naszą pracę.

ZOBACZ WIĘCEJ: POT przeszkoli pilotów wycieczek po Polsce

Z pańskiego życiorysu wynika, że miał pan bardzo różnorodne doświadczenia – sportowca, działacza sportowego, przedsiębiorcy, urzędnika. Które z nich najbardziej przydadzą się nowemu prezesowi POT?

W każdej z tych działalności miałem zespoły ludzi pod sobą, współpracowałem z zespołami. I za każdym razem ta kariera się rozwijała. Byłem prezesem Polskiego Związku Muaythai, sekretarzem generalnym Europejskiej Federacji Muaythai, członkiem zarządu Światowej Organizacji Muaythai i wreszcie jej wiceprezesem.

Pozostało 97% artykułu
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Materiał Promocyjny
Boeing stawia na polskich inżynierów
Tendencje
Chorwaci: Nasze plaże znikają, bo obcokrajowcy chcą mieć domy nad samym morzem
Tendencje
Ustka kontra reszta świata. Trwa głosowanie na najlepszy film promocyjny
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Tendencje
Poranne trzęsienie ziemi na Krecie. Turyści wyszli bez szwanku