Ponieważ jest to jednak małe biuro podróży, a przy tym było zabezpieczone wynikami finansowymi z lat poprzednich, miało mniej problemów z dopasowaniem się do kryzysu.
Wykorzystałem ten moment zawieszenia do porządkowania i archiwizowania dokumentów, na co zawsze brakowało czasu. Przyjrzałem się też strukturze kosztów i ograniczyłem wydatki.
Niestety, musiałem odłożyć pełne wdrożenie dwóch dużych, przygotowywanych od miesięcy, projektów cyfryzacyjnych. W nowym roku wrócę do nich, liczę nawet, że pomogą mi szybciej rozwinąć działalność do dawnych rozmiarów. Bliski uruchomienia był też projekt produktowy, ale on na razie z powodu kryzysu na świecie stał się nieaktualny.
Z obawami w nowy rok
Rok skończyłem zestresowany. Oprócz moich funkcji zawodowych i społecznych w PIT i ECTAA, pełniłem też, chcąc nie chcąc, rolę psychologa. Odbierałem dziesiątki telefonów od zdenerwowanych, wyczerpanych przedsiębiorców, którzy albo mi oznajmiali, że będą musieli zamknąć swoje firmy, albo radzili się, co zrobić, żeby do tego nie dopuścić. Musiałem wysłuchiwać wielu dramatycznych relacji. To było bardzo przykre i stresujące, chociaż ostatecznie okazało się, że czarne scenariusze się nie zrealizowały.
Dużo pomagałem też – na ile potrafiłem – w kwestiach czerpania subwencji z Polskiego Funduszu Rozwoju. Również Izba udzielała masy konsultacji, odpowiadała na pytania, uwagi. Przyjęliśmy zasadę, że staramy się w trudnej kryzysowej sytuacji pomóc każdemu, kto się do nas zwróci, niezależnie od tego, czy jest członkiem PIT, czy nie.
Niemniej, choć był to – nie boję się tego określenia – parszywy rok, mam też poczucie satysfakcji z dobrze wypełnionej roli. Potwierdzenie tego znalazłem zarówno wśród członków PIT, jak i członków ECTAA – w wyborach i jedni, i drudzy powierzyli mi kierowanie naszymi organizacjami na kolejną kadencję. To było miłe, docenili mój wysiłek.
Niezależnie od tego, ilu ludzi wierzy w szczepionkę przeciw koronawirusowi, ma ona podstawowe znaczenie, jeśli chodzi o wychodzenie turystyki z kryzysu – w przenośni i dosłownie, postawi nas na nogi. 2021 rok będzie rokiem stopniowego powrotu do normalności. Ale nowej normalności – ludzie będą podejmowali podróże krótsze i na mniejsze niż dotychczas odległości, w mniejszych grupach, a ich celem będzie częściej natura i otwarte przestrzenie.
Nowy rok witałem z mieszanymi uczuciami. Koniec starego roku nie oznaczał bowiem końca problemów branży turystycznej. Wręcz przeciwnie, sprzedaż naszych usług stoi, przedsiębiorcy nie mogą pracować, zatrudniani przez nich ludzie tracą pracę – dotyczy to praktycznie każdego sektora: turystyki wyjazdowej, przyjazdowej, krajowej, młodzieżowej, transportu, hoteli, atrakcji turystycznych, wyciągów narciarskich. Od dawna powinni oni otrzymać nie tylko rachityczną pomoc, która dotąd przypominała kroplówkę aplikowaną konającemu, ale solidną pomoc, polegającą na zrekompensowaniu utraconych zysków. Tymczasem o pomocy dla nich tylko słyszymy, ale ciągle nie znamy konkretów.
WIĘCEJ: Gowin: 40 mld złotych na pomoc dla poszkodowanych przedsiębiorców
*CZYTAJ INNE WYPOWIEDZI Z TEGO CYKLU:
TO BYŁ ROK… Bieszyński: Dostałem wycisk, ale niczego nie żałuję
TO BYŁ ROK… Dybaś: Marzę, by znowu usiąść w kawiarni wśród ludzi
TO BYŁ ROK… Gut-Mostowy: Bon pomaga polskiej turystyce
TO BYŁ ROK… Baszczyński: Czułem się jak w rollercoasterze
TO BYŁ ROK… Chełkowska: Rządzący nie rozumieją znaczenia turystyki
TO BYŁ ROK… Adamowicz: Przekujmy tę trudną lekcję w sukces
TO BYŁ ROK… Henicz: Sukces roku? Że jeszcze rozmawiamy
TO BYŁ ROK… Tutak: Kryzys zintegrował branżę turystyczną
TO BYŁ ROK… Szlachta: Walczyłem o turystykę do końca
TO BYŁ ROK… Wujec: Agenci wyjdą z katastrofy silniejsi