Dane o zachorowaniach i zgonach spowodowanych koronawirusem były w wielu krajach zaniżone. Po czasie są więc korygowane – pisze prezes Instytut Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej w swoim najnowszym cotygodniowym opracowaniu, w którym śledzi postępy pandemii, żeby wyciągać z niej wnioski służące branży turystycznej. – Nie wynikało to ze złej woli, ale raczej z niewydolności służb odnotowujących te informacje. Tym też tłumaczą swoje niepełne dane władze miasta Wuhan, które później dopisywały duże liczby zarówno po stronie zachorowań jak i zgonów. Niestety, niepełne dane powodowały, że kiedy opierano się na nich przy tworzeniu modelu przebiegu epidemii było to obciążone dużą dozą nieprecyzyjności.
CZYTAJ TEŻ: Betlej: Grecja, Egipt i Tunezja to pierwsze kierunki po pandemii
Korekta danych dotyczących Chin wywołała dyskomfort, gdyż jako najstarsze mogły być używane jako punkt wyjścia dla szacunków przebiegu epidemii w Europie – przyznaje Betlej.
Epidemia okazała się poważniejsza niż to się pierwotnie wydawało i proces wychodzenia z niej będzie bardziej rozciągnięty w czasie w stosunku do wcześniejszych oczekiwań – wskazuje.
„Sytuacja taka może w dużym stopniu tłumaczyć stałe odsuwanie w czasie decyzji o powrocie do zwykłego funkcjonowania życia społecznego i gospodarczego, jak również odnośnie znoszenia ograniczeń dotyczących trans granicznych podróży w tym turystycznych” – pisze dalej Betlej.