Po trzecie PIT jako jedyna organizacja branżowa reprezentuje w tak szerokim zakresie wszystkie segmenty stricte turystyczne: organizatorów, agentów turystycznych, gestorów bazy, transportowców, ubezpieczycieli. Wypracowanie więc wspólnego stanowiska wymaga zważenia wszystkich racji, rozwiązania muszą być dobre, a przynajmniej akceptowalne dla całego rynku. Zapewne wąsko potraktowane postulaty byłyby kością niezgody. Nawet dziś mamy problem – obiekty noclegowe, nasi członkowie, nie chcą zwracać zaliczek uzyskanych od organizatorów, też naszych członków.
To co przed chwilą powiedziałem, wcale nie znaczy jednak, że nic nie robiliśmy. Wręcz przeciwnie, najszybciej usiedliśmy do przeanalizowania sytuacji w naszej branży i do spisania postulatów. Zrobiliśmy to najpełniej, a przede wszystkim w przemyślany i przedyskutowany z prawnikami sposób, tak by przedstawić konkretne propozycje rozwiązań, realnych do wprowadzenia. Nie możemy improwizować, jeśli chcemy osiągnąć cel, musimy pokazać, że jesteśmy partnerem wiarygodnym, profesjonalnie przygotowanym, nie wysuwającym listy życzeń i roszczeń, ale rozwiązań możliwych do zrealizowania.\
CZYTAJ TEŻ: PIT pisze list do premiera. Chce rządowych pożyczek dla branży
Jak wspomniałem, kryzys się rozwinął w zakresie niewyobrażalnym jeszcze z perspektywy sprzed kilku tygodni. W tej pierwszej fazie przyjęliśmy jako strategię: nie straszyć klientów (przypominam, że w pierwszej fazie jeszcze trwały imprezy i była prowadzona sprzedaż), przygotować opinie prawne, pomagające działać naszym członkom, i występować z konkretnymi, uzasadnionymi merytorycznie i sprawdzonymi na poziomie Unii Europejskiej postulatami.
Czego nie udało się przeforsować?
Specjalnych rozwiązań w zakresie ZUS i szybkiej płynności finansowej dla firm, które straciły prawie sto procent obrotów.
Nie udało się przeforsować opinii, że jest totalnie niesprawiedliwe pozbawienie większości firm prawa do pomocy w zakresie zawieszenia ZUS tylko dlatego, że zatrudniają powyżej 9 osób. Wielu przedsiębiorców, którzy legalnie zatrudniali ludzi na umowę o pracę, zgłasza do Izby, że czuje się oszukanych przez państwo. Wskazują, że ich biznes został zatrzymany, a oni zostali bez pomocy z kosztami. Rozumiem to, szczególne to widać na przykładzie obiektów noclegowych: obiekt zatrudniający 20 pracowników na umowę o pracę został bez przychodów, musi zapłacić ZUS i ponieść koszty wynagrodzeń, pracownicy w wielu wypadkach już dostali wypowiedzenia. Taki sam obiekt zatrudniający ludzi na umowy ”śmieciowe”, nie ma kosztów zatrudnienia, a ludzie mają zapewniony dochód. Trudno sobie wyobrazić, żeby przedsiębiorcy nawet po kryzysie byli gotowi do zawierania umów o pracę.
Odzywają się głosy: no tak, touroperatorzy sobie coś załatwili, ale agenci, piloci, przewodnicy nic nie dostali.
Nie można powiedzieć, że agenci nie skorzystają na ustawie antykryzysowej. Po pierwsze korzystają z rozwiązań ogólnogospodarczych, jak wszyscy, chociaż rozumiem, że mają obawy, że to nie wystarczy, by przetrwali.
Zapis o 180 dniach na zwrot pieniędzy i wprowadzenie możliwości wydania klientowi vouchera spowodowało, że powstrzymana została lawina roszczeń klientów o zwrot pieniędzy – to również z punktu widzenia agenta ogromna zmiana. Daje nadzieję, że branża przetrwa i klient zostanie z agentem – pojedzie na wakacje, nawet jeśli przesunięte. A jego praca, polegająca na pozyskaniu klienta, będzie wynagrodzona prowizją. Poza tym zabezpiecza w pewnym sensie zaliczkę na prowizję, tam gdzie była ona wypłacona przy rezerwacji obecnie przesuwanej. Lawinowe niewypłacalności organizatorów pogrzebałyby również agentów. Przypomina się stara prawda, że wszyscy jadą na jednym wózku. Brak 180 dni zmiótłby tę branżę, a tak wierzę, że choć poobijana, to jednak przetrwa.
Sztandarowe 180 i voucher są krytykowane przez samo środowisko, głównie agentów turystycznych. To oni stoją na tej pierwszej linii strzału, na nich swoje niezadowolenie wyładowują klienci. Ten stres powoduje, że przyjmują postawę obronną i mówią klientom: To nie moja wina, to wina touroperatora, że nie oddaje pieniędzy.
Myślę, że to zwykła ludzka reakcja na kontakt z niezadowolonym klientem. Zapewne agent podobnie jak i pracownik organizatora, wolałby powiedzieć klientowi, że przyjmuje rezygnację i za 14 dni klient dostanie z powrotem gotówkę.
Sytuację mamy jednak wyjątkową, w większości wypadków, gdyby nie 180 dni, to agent musiałby powiedzieć: Bardzo mi przykro, ale organizator ogłosił niewypłacalność, proszę więc występować do ubezpieczyciela o odszkodowanie. W obecnej sytuacji ma podstawę prawną do przesunięcia tego zwrotu, do zaproponowania vouchera, również agent zachowuje klienta. To istota działalności agenta, działa on w imieniu i na rzecz organizatora i w równym stopniu dotyka go kryzys i niezadowolenie klienta.
Sytuacja jest bardzo trudna, ale podkreślam – przy dodatkowej pomocy ogólnogospodarczej, na którą bardzo liczę w ramach nowelizacji tarczy antykryzysowej, ta branża to przetrwa. A wszystkich nieusatysfakcjonowanych zapraszam w szeregi naszej organizacji. Zawsze chętnie widzimy tu dynamicznych i zdeterminowanych przedsiębiorców. Wspierajmy się.